7 października 2023 i po. Kulturowy antysemityzm?
Gazeta „The Economist” nazwała nieoczekiwany atak, jaki palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas przypuściła na Izrael 7 października 2023 roku, najkrwawszą masakrą w historii tego państwa – 7 października „zginęło więcej Żydów niż jakiegokolwiek innego dnia od czasu Holokaustu”. Według miarodajnych doniesień tego dnia śmierć poniosło 1200 obywali Izraela, a ponad 230 dzieci, mężczyzn i kobiet zostało uprowadzonych jako zakładnicy.
Światowe media, w tym BBC News i „The Guardian” informowały o aktach ekstremalnej przemocy popełnionych tego dnia przez Hamas przeciwko izraelskim Żydom, izraelskim Arabom, pracownikom i turystom zagranicznym – opisując je jako mające charakter „średniowieczny”. Wiodące media opublikowały fotografię przedstawiającą spalone niemowlę, donosiły o terrorystach Hamasu strzelających do martwych ciał cywili w samochodach i ścinaniu głów ofiar motyką, spalonych zwłokach wrzuconych do śmietnika oraz przerażających przypadkach gwałtów i przemocy seksualnej.
Liczba antysemickich przestępstw z nienawiści wzrosła na świecie po ataku terrorystycznym 7 października. Co niepokojące, alians lewicy i islamistów podsycił jeszcze nienawiść wobec Izraela i Żydów na Zachodzie. Liga przeciw Zniesławieniom poinformowała o 337-procentowym wzroście liczby incydentów antysemickich w USA, w Wielkiej Brytanii wzrost ten według policji londyńskiej wyniósł 1,353 procent rok do roku, a w Niemczech 320 procent.
Organizacje artystyczne i „świat sztuki” niepokojąco milczą na temat terroryzmu i barbarzyńskiego charakteru ataków. W istocie potępiając Izrael za to, że ośmiela się bronić; przyjmują stanowisko solidarności z Palestyńczykami „w Gazie, na Zachodnim Brzegu i na całym świecie, doświadczającymi ludobójstwa i zbiorowych prześladowań ze strony reżimu opartego na apartheidzie”, jednocześnie zachowując stanowcze milczenie na temat Hamasu i innych grup terrorystycznych, które zainicjowały atak na Izrael - wielorasowe, wieloetniczne, nowoczesne demokratyczne państwo narodowe.
Podczas gdy demonstracje propalestyńskie w Polsce miały znacznie mniejszą skalę niż w USA, w Wielkiej Brytanii czy innych krajach europejskich, to hasło „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna!” – stanowiące otwarte wezwanie do rozbioru albo zniszczenia Izraela – jednoczyło zdecydowaną większość protestujących. Finansowany ze środków publicznych brytyjski świat sztuki stał się ostoją antyizraelskiego resentymentu, nieznoszącego sprzeciwu ani krytyki. Personel znanego londyńskiego Centrum Sztuki Współczesnej [ICA – Institute of Contemporary Arts] zastrajkował i zażądał całkowitego bojkotu izraelskiej sztuki i kultury. Blisko 1850 brytyjskich artystek i artystów podpisało list otwarty wzywający do bojkotu zaproszeń i wsparcia ze strony izraelskich instytucji.
Polscy artyści-aktywiści są głośni i wpływowi na globalnej scenie, ale reprezentują zdecydowaną mniejszość społeczeństwa. Na demonstracjach pojawia się kilkaset osób, ale nietolerancja wobec artystek i artystów izraelskich, żydowskich i artystów-nonkonformistów o korzeniach muzułmańskich czy bliskowschodnich zaznaczyła się wyraźnie w Centrum Sztuki Współczesnej - Zamek Ujazdowski. W 2021 roku, lewicowi artyści-aktywiści uczestniczący w propalestyńskiej wystawie Codzienne formy oporu podnieśli larum przeciwko sąsiadującej z nią ekspozycji Sztuka polityczna. Określili wystawione tam prace jako niesmaczne i propagujące „postawy faszystowskie”. Polska artystka Joanna Rajkowska w niedawnym wywiadzie dokonała fantastycznego i fałszywego przeskoku narracyjnego. Rozważyła „związek pomiędzy żydowskim cierpieniem w Polsce i palestyńskim cierpieniem w Izraelu” pośrednio sugerując, że Izrael jest państwem etnonarodowym.
Polityka intersekcjonalna i tożsamościowa czyli akcentująca krzyżowanie różnych grup społecznych oraz usiłująca zabezpieczyć prawa mniejszości, twierdzi, że ma charakter inkluzywny. Jednocześnie widzimy członków organizacji Queers for Palestine maszerujących ramię w ramię z homofobicznymi islamistami na demonstracjach - 240 artystek i artystów queer podpisało list otwarty wzywający do trwałego zawieszenia broni w Gazie, a nie do zakończenia terrorystycznej działalności Hamasu. Ta mrzonka o inkluzywności świadomie ignoruje fakt, iż stosunki homoseksualne są zakazane w Gazie, grozi za nie do 10 lat więzienia. Tymczasem Izrael oskarżany jest o pinkwashing, podczas gdy stosunki jednopłciowe i związki partnerskie są w Izraelu legalne. Co więcej, organizacja Intersectional Feminism nie wsparła kobiet, które padły ofiarą gwałtów i przemocy seksualnej ze strony Hamasu. Izrael przedstawiany jest jako kolonialne państwo białych osadników, tak jakby wymazywano obecność Arabów stanowiących 21 procent społeczeństwa i posiadających pełne prawa demokratyczne oraz Mizrachijczyków, czyli Żydów z krajów Bliskiego Wschodu i północnej Afryki stanowiących większość populacji Izraela. Dlaczego artyści-aktywiści postrzegają Izrael przez pryzmat marksistowskiej, krytycznej, dekolonialnej teorii rasowej, kiedy rzeczywistość przeczy takiej perspektywie? Czy te wezwania i protesty są usprawiedliwione, podczas gdy Hamas, finansowany przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, sprawuje władzę w Gazie? Dlaczego artyści nie łączą tych spraw ze sobą? Francuski intelektualista i filozof Alain Finkielkraut, którego ojciec, polski Żyd, przeżył Auschwitz, wyraził niedawno swe rozczarowanie współczesną lewicą i podzielił się spostrzeżeniem, że wokeism jest gorszy od komunizmu, bo wchodzi w alians z islamizmem i kształtuje obecną i przyszłą elitę:
„Wokeism to zaszczepienie nienawiści do Zachodu w samym sercu Zachodu. W tej optyce Izrael jest punktem centralnym, w którym zbiegają się wszystkie zbrodnie, wszystkie okrucieństwa, wszystkie świństwa Zachodu.”
Istnieje wiele punktów widzenia tej wojny, ale świat sztuki pozostaje jednostronny i uprzedzony. Mamy nadzieję, że przyłączycie się do nas i zaproszonych przez nas gości, by otwarcie i swobodnie porozmawiać o tym, co to znaczy żyć w epoce terroru i wojny.
- Kuratorzy cyklu Napięcia kulturowe
-
- Manick Govinda
- Agnieszka Kolek