11/05/2023
panel dyskusyjny

Sztuka i nowy autorytaryzm

 

Spotkanie z Ignacym Czwartosem, Kayą Szulczewską i Taravat Talepasand

W przeszłości sztuka współczesna miała tendencję do buntu lub sprzeciwu wobec ortodoksyjności. Polscy artyści poszukiwali alternatywnych sposobów pokazywania swoich prac w odpowiedzi na oficjalną państwową estetykę komunistycznego socrealizmu. Na Zachodzie abstrakcyjny ekspresjonizm, pop-art, performance, sztuka konceptualna i sztuka nowych mediów odegrały ważną rolę w odrzuceniu głównego nurtu sztuki ich epoki.

Wydaje się, że to, co kiedyś było przejawem artystycznego buntu i – jak na ironię – wywodzi się z tamtych buntowniczych artystycznych działań, jawi się obecnie jako nowo wykreowany autorytaryzm i ortodoksyjność.

W 2018 roku zdobywczyni nagrody Turnera i wykładowczyni w Royal College of Art w Londynie Tai Shani, stworzyła wielkoskalową, rzeźbiarską instalację performatywną pt. Semiramis, w której odrzuciła materialną rzeczywistość „kobiet”. Artystka zaproponowała spekulatywną alternatywę, w której rozumienie pojęcia „kobiety” i „feminizmu” ulega „szybkim zmianom politycznym w odniesieniu do płci, rasy i klasy”. Innymi słowy, Shani zdecydowanie odrzuciła istniejące rozumienie pojęcia „kobieta”, proponując w zamian nonsensowne „womxn” – termin, który uwzględnia również osoby niebinarne i trans. Ciągłe poszerzanie definicji „kobiety” jest przykładem nowego autorytaryzmu w sztuce współczesnej. Wielu artystów zachęca do cenzurowania twórczyń, które sprzeciwiają się temu nowemu fundamentalizmowi, jak np. dziennikarka Jo Bartosch czy artystka Rachel Ara, które pisały o Shani.

Ideologiczny sojusz pomiędzy korpokapitalizmem, mediami, instytucjami edukacyjnymi i kulturalnymi, programami sprawiedliwości społecznej, politykami tożsamości i sztuką postmodernistyczną doprowadził do powstania nowego autorytaryzmu. W przeciwieństwie do swojego politycznego poprzednika – komunizmu – jest trudniejszy do zdefiniowania. Chociaż dosyć mętne, powiązania te naprawdę istnieją i są zauważalne w codziennych interakcjach. Popularny na Zachodzie termin „woke” (czyt. łołk, przebudzony, oświecony) opisuje obecny moment w historii jako czas, kiedy bezbożne małżeństwa pomiędzy islamizmem a polityką intersekcjonalną stają się wiarygodne i opłacalne, twierdzi pisarka i dziennikarka Asra Nomani w książce Woke Army: The Red-Green Alliance That is Destroying America 's Freedom (2023). Oskarżanie innych o transfobię i islamofobię staje się taktyką mającą na celu uciszenie krytyki, sprzeciwu głosów opozycji. W Stanach Zjednoczonych dzieła zaproszonej przez nas irańsko-amerykańskiej artystki Taravaty Talepasand, zostały ocenzurowane po skargach studentów i studentek, którzy twierdzili, że jej praca sprawiła im „ogromną przykrość”. Prace Talepasand krytykowały islamizm, a szczególnie jego opresyjne i śmiertelne ujarzmienie kobiet. Jak napisał dziennikarz Brendan O'Neill: „Przebudzony Zachód odwala brudną robotę za ajatollahów”.

W Wielkiej Brytanii Denise Fahmy pozała swojego pracodawcę, Arts Council England do sądu pracy. Twierdzi, że była nękana z powodu krytycznych wobec płci poglądów (gender critical). Fahmy podkreśla, że osoby na najwyższych stanowiskach w instytucji są stronnicze, a współpracownicy utworzyli przeciwko niej petycję – niektórzy podobno twierdzili, że „osoby krytyczne wobec gender, (…) pasożyty, neonaziści, muszą zostać stłamszeni…”. Tego typu oskarżenia prowadzą do tworzenia kultury strachu w świecie sztuki, ludzie boją się swobodnie wypowiedzieć.

W sztuce pojęcia takie jak patriotyzm i nacjonalizm uważane są za żle widziane, np. po tym, jak zostali odsunięci przez artystyczny establishment, znani i odnoszący sukcesy brytyjscy artyści Gilbert & George postanowili, kosztem 11 milionów funtów (ok. 55 mln zł), otworzyć własną galerię.

Tymczasem w Polsce neoliberalni globaliści krytykują niektórych kuratorów i artystów za przesadne skupianie się na polskiej kulturze i historii. Ale cóż złego jest w sztuce, która dba o interes narodowy? Artysta i gość dyskusji, Ignacy Czwartos interesuje się bohaterami, którzy przeciwstawiali się sowieckiemu autorytaryzmowi w okresie powojennym. Jego ostatnia wystawa bierze swój tytuł od komentarza skierowanego przeciwko artyście w mediach społecznościowych, w którym Czwartosa oskarżono o padanie na kolana przed patriotami, którzy walczyli przeciwko komunistycznym rządom. Czwartos przywołuje ducha „Żołnierzy Wyklętych” – grupy „prawie 200,000 spiskowców w tym 20,000 partyzantów wspieranych przez ogromną sieć cywilów, którzy ryzykowali życiem, jak podczas wojny”. Tworzyli oni antyradzieckie podziemie, jakie odważnie walczyło z brutalnym autorytaryzmem, który – podobnie jak dzisiejszy „obudzony” autorytaryzm – opierał się na pojęciach zaczerpniętych z marksistowskiej ideologii „wyzwolenia”.

Cancel culture, czyli kultura anulowania lub kultura unieważnienia, przypomina mrożącą krew w żyłach cenzurę i publiczne upokarzanie dysydentów w czasach rządów komunistycznych. Nasza trzecia prelegentka, Kaya Szulczewska, opowie o swoich własnych doświadczeniach i aktualnej sytuacji w Polsce.

Nasza dyskusja skupi się na temacie nowego autorytaryzmu w sztuce i da głos alternatywnym ideom, które się z nim nie zgadzają. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z przeszłości? Czy powstają nowe ruchy artystyczne, które sprzeciwiają się przytłaczającemu elitaryzmowi i konformizmowi neoliberalnej i lewicowej sztuki „przebudzonej”?

 

  • Kuratorzy cyklu Napięcia kulturowe
    • Manick Govinda
    • Agnieszka Kolek

 

Cykl spotkań sfinansowany ze środków
Partnerzy
Partnerzy medialni
  • Wstęp wolny.

  • Praca w tle: Taravat Talepasand Blasphemy Tagged
11/05/2023
18:30