29/04-19/05/2013
wystawa
Ada Karczmarczyk
Świadectwo
- „Od najmłodszych lat czułam, że mam jakąś misję. Poczucie przekazania światu czegoś ważnego towarzyszyło mi przez całe życie i pewnie już dawno bym to zrobiła gdyby nie fakt, że cały czas nie wiedziałam, co właściwie miałabym w tym przekazie zawrzeć. Myślałam, że moje zadanie jako artystki czerpiącej z popu będzie polegało na pajacowaniu dla wnoszenia jakiejś pozytywnej energii do skostniałego świata sztuki albo bezpiecznym produkowaniu sztuki krytycznej, której misją jest ambitne odsłanianie wad naszej nieidealnej rzeczywistości. Wszystko też w moim życiu w takim kierunku zmierzało, kiedy nagle nastąpił niespodziewany zwrot myślenia, który aktywizowała graniczna sytuacja, w której poprosiłam Boga o pomoc w przywróceniu życia bliskiej mi osoby w zamian za przekazanie światu ważnych wskazówek. Te intuicyjnie wypowiedziane słowa w traumatycznym momencie mojego życia wywróciły do góry nogami moje dotychczasowe myślenie o celu misji.
- Od tamtego czasu, wierząc w istnienie Wyższej Inteligencji, zaczęłam bardzo intensywnie zastanawiać się, co też mogłabym ludziom przekazać. Nie było łatwo, bo wychowana w konsumpcyjnym społeczeństwie zapaćkanym informacjami, które nic nie wnoszą, obracająca się w środowisku sztuki, która zajmuje się poszukiwaniem coraz osobliwszych ornamentów osobowości albo obsesyjnym wyłuskiwaniem raczej problemów niż drogowskazów, wymęczona konwersacjami, które są dziś przeładowywaniem głowy bezużytecznymi faktami niż budującymi spostrzeżeniami, miałam ciężki orzech do zgryzienia. Na szczęście od jakiegoś czasu dobijał się do mnie coraz silniej temat duchowości, który po moim nawróceniu natchnął mnie pomysłem od takiej strony transcendencji. Przeszukując globalne archiwum najważniejszych, zmieniających świat na lepsze drogowskazów, eksperymentując trochę z rytuałami i mistycyzmem, docierałam do syntezy i kiedy skompresowałam ją w jakąś sensowną uniwersalną esencję, którą mogłabym przekazać światu, uświadomiłam sobie, że ten styl myślenia skądś znam. Tym stylem okazały się podstawowe założenia teologii chrześcijańskiej, przede wszystkim katolickiej (85%). Ucieszyłam, że znalazłam niezłą ściągawkę-podpórkę, która układa w sensowną i w miarę prostą regułę mój sposób porządkowania rzeczywistości i gwarantuje, że też trochę popycha świat do przodu. Szybko zaczęłam uświadamiać sobie, jak bardzo ten styl myślenia został zniekształcony w ludzkich wyobraźniach. Przecież ja sama zapierałam się przed nim rękami i nogami z uwagi na tak wiele niechęci do wszystkiego co kojarzy się ze słowem Kościół.
- Wystawa Świadectwo to moja szansa i próba zmierzenia się z wyzwaniem przetłumaczenia na język sztuki tego, co w katolickim sposobie myślenia wydaje mi się najbardziej wartościowe. Wykorzystując charakterystyczną dla mnie, ale i najbardziej skuteczną w mojej misji, lekką, barwną, popowo-teledyskową formę, chcę odświeżyć najważniejsze cechy filozofii, która może wywoływać odpychające skojarzenia, a sztuka, która do tej pory ją reprezentowała, czyli sztuka sakralna, unikała bardziej kreatywnego spojrzenia na temat, zatrzymując się w miejscu. Nie rezygnując z lekkości, dystansu, abstrakcyjności, postanowiłam przybliżyć to, co wydaje się odległe, ożywić to, co wydaje się skostniałe, rozplątać to, co wydaje się zawiłe, uatrakcyjnić to, co wydaje się nudne, dodać energii temu, co wydaje się mdłe, sens temu, co wydaje się bezużyteczne, zaszczepić myślenie sztuką nowoczesną, a nie izolowywać od niej, czyli w skrócie zrobić fajne z tego, co wydaje się niefajne w religii katolickiej, a świetnie przydaje się do zmieniania świata na lepsze.”
- Ada Karczmarczyk
- Sztuka bezkonfliktowo towarzyszyła religii tak długo, jak długo pełniła funkcję ilustratorską. Odkąd jednak rozszerzyła swoje kompetencje w obszarze treści dzieła, nie stroniąc od niekanonicznych interpretacji, dystans między nimi zaczął szybko rosnąć. Dziś produkcja artystyczna związana z Kościołem niewiele ma wspólnego ze sztuką, w najlepszym wypadku są to kopie starych mistrzów, w najgorszym – tandetne obrazki i oleodruki. Bardzo rzadko pojawia się twórczość na miarę Nowosielskiego czy Beresia.
- Czy Kościół potrzebuje nowej sztuki i – jeśli tak – do czego? Jako narzędzia promocji czy jako nowego języka pogłębiającego porozumienie z potencjalnym wiernym?
- Czy propozycja artysty, który konsekwentnie eksploruje określoną estetykę – niekoniecznie osadzoną w tradycji ikonografii chrześcijańskiej i nieortodoksyjną – może wypełnić lukę po sztuce religijnej w wymiarze aktualnym? Czy artysta wizualny musi zrezygnować ze swojej ekspresji i użyć języka XIX-wiecznych romantyków, aby dać świadectwo?
- Monika Szewczyk