0720/05/2012
wystawa

Dorota Buczkowska

Żółć zwykła brała się z wątroby

Według starożytnych nauk, człowiek i inne żywe istoty powiązani są z czterema żywiołami: ognia, ziemi, powietrza i wody. Te z kolei, według teorii Hipokratesa i Galena, łączą się z płynami lub tzw. humorami: żółcią zwykłą, czarną żółcią, krwią i flegmą. Ich proporcje w organizmie wpływają na stan fizyczny, a zakłócenia wywołują chorobę. Wyznaczają także temperament (choleryczny, melancholijny, sangwiniczny lub flegmatyczny), wskazują na psychosomatyczną, nierozerwalną współzależność ducha i ciała. Temperament mieszanina hipokratejskich soków ma więc z jednej strony podłoże biologiczne, z drugiej określa indywidualny typ psychiczny.

Rysunki Doroty Buczkowskiej odwołują się do powiązania fizjologii z psychiką i łączenia przepływów emocji z przepływami płynów ustrojowych; badają przestrzenie fizyczności, zmysłowości, uczuć i umysłu. Ułożone w rodzaj tableau, niemal naukowej czy przyrodniczej kolekcji, niepostrzeżenie przechodzą od form abstrakcyjnych w organiczne, figuratywne i fantastyczne. Zachowują przy tym całkowitą autonomiczność i wsobność, wynikającą z ogromnej koncentracji i energii dośrodkowej a kierującą widza gdzieś w głąb dalej i dalej w kierunku niewidzialnego centrum. Ich materialność gęstość i nasycenie przy jednoczesnej transparentności wynika z zastosowanych materiałów: kolorowych kosmetyków do makijażu. Przepuszczając światło przypominają zdjęcia rentgenowskie bliżej nieokreślonych organów emocjonalnych, zagęszczeń, splotów, pęknięć. Materialność gęstej tkanki rysunków łączy się z cielesnością zarówno form, jak i samego gestu artystycznego, z bezpośrednią relacją dotyku, momentami styku koloru z żywym i ciepłym naskórkiem. Na moment, czerń zagęszczonych kresek przywodzi podświadomie na myśl delikatny ruch rzęs, głęboki róż kontur ust, beż kości policzków, na których połyskuje warstwa różu. Wszystko jest już jednak bezkształtne, rozpływa się w abstrakcyjne kłębki i plamy, przywołuje powidokiem zmysłowość ciała, niejednoznaczne emocje, zintensyfikowaną obecność i pustkę.

Niedopowiedziane, balansujące na granicy rozpoznawalności fragmenty,wydają się bliskie, intymne, naturalne lecz zarazem sztuczne i odseparowane, jak martwe komórki, wydzieliny odłączone już od pulsujących życiem cyrkulacji i struktur ciała. Niczym w laboratorium, poddawane są obserwacji i analizie, jednak nie z perspektywy chłodnej i zdystansowanej, ale bliskiej współodczuwaniu i odszukiwaniu w tych strzępkach, własnych brakujących, utraconych, obumarłych, ale może także wciąż potencjalnie aktywnych substancji życiowych.

 

  • Kuratorka wystawy
    • Kaja Pawełek
Partner
Partnerzy medialni