02-22/09/2013
wystawa
Piotr Kmita
When he’s gone
- Ain’t no sunshine when he’s gone
It’s not warm when he’s away.
Ain’t no sunshine when he’s gone
And he’s always gone too long
Anytime he goes away,
śpiewała Nancy Sinatra w coverze niezapomnianej piosenki Billa Withersa. Ten fragment można by zaśpiewać wszystkim hollywoodzkim aktorkom i aktorom nominowanym do Oskara, którzy go w końcu nie otrzymali. Najpierw szli po czerwonym dywanie, uśmiechając się w stronę setek fleszy, później siadali w wielkiej sali (na której wszystkie kamery skierowane były na nich), w pełni świadomi, że obserwują ich miliony ludzi na całym świecie, mamieni obietnicą otrzymania pozłacanej figurki w napięciu wyczekiwali magicznych słów And the Oscar goes to... I co? I nic. Nazwisko, które po tych słowach padło, należało do kogoś innego, konkurenta, rywala, innego aktora, być może lepszego, a na pewno bardziej przekonującego dla szacownej Akademii. Szok i niedowierzanie. Ile podobnych sytuacji możemy przytoczyć z naszego życia?- O realizacjach Piotra Kmity w kontekście jego ubiegłorocznej wystawy we wrocławskim BWA pisał Paweł Jarodzki: „...chodzi o historię przyswajania amerykańskiego snu, który, wbrew pozorom, śnimy wszyscy. Oglądamy filmy, uczestniczymy w świecie sztuki, albo tylko chcemy spędzić wczasy w tropikalnym raju i kupić mieszkanie w strzeżonym osiedlu na kredyt”. Zwycięzca może być jednak tylko jeden, a z każdego snu trzeba się przecież w końcu obudzić.
- Praca When he’s gone jest rozwinięciem realizacji zaprezentowanej na wspomnianej wystawie. Jej sedno tkwi w sztuczności, pozorach, perfekcyjnej grze aktorskiej i wiedzy o tym, co widzowie powinni zobaczyć na ekranach swoich telewizorów i co powinni wtedy przeżywać. Powinni, a więc zobaczą i przeżyją. Również na wystawie Piotra Kmity.
- Marcin Krasny
Dziś w U–jazdowskim