rozmowa

„Ciekawi mnie, co ludzie robią w sytuacji, w której mogą zrobić wszystko.”

Sebastian Sebulec w rozmowie z Mają Demską

  • Maja Demska: W jaką grę teraz grasz?
  • Sebastian Sebulec: Skyrim, ponad 300 modów. Wkręta na maksa.
  •  
  • Nie mam pojęcia, co to znaczy. Jak opisałbyś to komuś, kto nigdy nie grał?
  • To gra, która ma już dziesięć lat, ale dzięki temu, że jest podatna na modyfikacje, jest ciągle superpopularna. Ludzie poprawiają tekstury, światło i modele, tak że ta gra wygląda jakby była z tego roku, a nie sprzed dziesięciu lat. Skupia wokół siebie dużą społeczność, codziennie powstają dziesiątki nowych modów.
  •  
  • Modów, czyli...
  • Modyfikacji. Modować można wszystko – od przedmiotów, przez sposoby poruszania się, walkę, mechanikę, aż po lokacje, misje, całe światy. Mody to wszystkie dodatkowe, zmodyfikowane funkcje, których nie było w podstawowej, czyli vanilla, wersji gry.
  •  
  • Vanilla jak vanilla sex? Domyślam się, że modyfikowanie gry to też wprowadzanie różnych nieszablonowych wątków seksualnych?
  • Oczywiście, jest cały świat seksmodów. Powstają misje polegające na podrywaniu istniejących postaci. Mody z narzędziami do bondage. Można uprawiać seks ze wszystkimi zaludniającymi grę stworzeniami – gigantami, smokami, mamutami, wielkimi owadami, żywiołami ziemi i ognia... Zachowując mechanikę RPG, czyli wykonywanie misji, eksplorację uniwersum i rozwój postaci.
  •  
  • Czy to właśnie możliwość modyfikacji, naginania reguł rządzących zaprojektowanym przez kogoś światem najbardziej kręci cię w grach?
  • Chyba tak. Cyberpunk 2077 szybko mi się znudził, bo bez tego chaotycznego pierwiastka jest dla mnie trochę grą bez duszy. Ciekawi mnie, co ludzie robią w sytuacji, w której mogą zrobić wszystko. Niektórzy tworzą wymyślne rodzaje czarów, a niektórzy chcą mieć w grze żonę, dzieci i psa – i takie tworzą mody.
  •  
  • Jednym z wątków, który pojawia się w twojej wystawie, są kulturowe wzorce męskości. Jaki jest archetyp mężczyzny w grach fantasy?
  • Właśnie to jest w grach fantasy fajne, że wzorzec nie jest z góry narzucany. Ja gram różnymi postaciami – czasem wielkim napompowanym orkiem, który urządza rzeź, a czasem elfem magiem. Na pewno jednak wśród NPC-ów, czyli non-player character, dominuje figura męskiego wojownika. Jeśli chodzi o modyfikacje ciała, to zdecydowanie bardziej rozwinięte są opcje dla postaci żeńskich – pewnie większość typów po prostu się jara, że mogą sobie zrobić w grze idealną laskę. Tworzenie postaci nie ogranicza się tylko do ludzi – można grać rasą kotów albo jaszczurów, takie skyrimowe furries.
  •  
  • Furries to drugi ważny wątek twojej wystawy. Kim są te futrzaki i jak to się stało, że się nimi zainteresowałeś?
  • Przeglądając DeviantArta natrafiłem na powtarzający się motyw antropomorficznych stworzeń i wsiąknąłem w ten świat. To jest niezwykle różnorodna i barwna społeczność, posiadająca własne portale ze sztuką, kostiumami, eventami. W Polsce futrzaki są mało popularne, a jeśli ktoś kojarzy nazwę, to zwykle w kontekście porno. Dla mnie to po prostu fandom ludzko-futrzanych stworzeń i też okazja, by stać się jednym z nich.
  •  
  • DeviantArt to miejsce, w którym koegzystuje wiele fandomów. Co cię zafascynowało akurat w futrzakach?
  • To, jak bardzo ludzie są w to wkręceni, ile pięknych rzeczy dzięki temu powstaje. To, że czują się tam bezpiecznie, dzieląc się swoją twórczością, bo nikt ich nie ocenia. Niesamowita rozpiętość gatunków i stylów – od najprostszych, najbardziej trashowych rysunków, po superprofesjonalne rendery. I wszystkie są ciepło przyjmowane! Można zobaczyć, co to jest freedom tworzenia.
  •  
  • Jak wyglądało twoje przejście z komputera do świata materialnego?
  • Od dawno chodziła za mną chęć, żeby porobić coś w warsztacie, rękami. W pandemii, kiedy byłem przykuty do komputera, ta potrzeba jeszcze bardziej się nasiliła. Zacząłem od postaci, które rzeźbiłem w programie do grafiki 3D – to dla mnie najbardziej naturalne środowisko pracy. Oglądałem sporo filmików o drukowaniu z żywicy i malowaniu figurek do Warhammera. Chciałem, żeby moje rzeźby były supergładkie i przypominały porcelanę, więc spędzałem godziny na szlifowaniu. Malowanie też było dużym wyzwaniem – w przeciwieństwie do programów graficznych, w realnym świecie nie można nacisnąć ctrl + Z.
  •  
  • To, co mnie intryguje jako niegraczkę, to ilość gadżetów powstających wokół gier. Gracze mają chyba dużą potrzebę materializacji tego wirtualnego świata.
  • Figurki, cosplay – to wyraz fascynacji uniwersum. Grając, totalnie się w tym świecie zanurzam, chcę znać cały lore, czyli fabułę gry. Myślę, że przez sam proces tworzenia fanartów czujesz się bliżej tego, czym się jarasz. Ja, rzeźbiąc, czuję o wiele bliższą więź z futrzakami, niż gdyby jakiś furry stanął koło mnie. Ważny jest też aspekt kolekcjonerski. Częstym motywem w grach jest szukanie i zbieranie unikatowych przedmiotów. Może stąd ta potrzeba kolekcjonowania figurek?
  •  
  • Przedmioty inaczej niż ekran oddziałują na zmysły, angażują zmysł dotyku. Takim wyjątkowo zmysłowym materiałem jest futro, które posłużyło za tytuł twojej wystawy.
  • Na wystawie jest takie kolorowe, bajkowe sztuczne futro. Przyjazne w dotyku, tęczowe, queerowe. Z takiego futra można by uszyć fursuit, czyli kostium furry. Ale futro to dla mnie też atrybut męskości – owłosienie ciała, super męska cecha płciowa. Pojawienie się futra w procesie tranzycji jest ważnym momentem dla transmężczyzny i dużą zmianą wizualną. Super jest dla mnie to, że ten sam materiał – futro – może być równocześnie supermęskie i queerowe, być wspólnym mianownikiem dla pakera z siłowni, transchłopaka i osoby, która przechadza się w stroju tęczowego wilka.
  •  
  • Futro pojawia się też na ekranie – animowane.
  • Pracując na co dzień w 3D, chciałem jeszcze lepiej zbadać możliwości, jakie oferuje to narzędzie. Programy mają skrypty na dynamikę, można robić różne symulacje. Tworzenie organicznych tekstur w cyfrowym świecie – czy to hiperrealistycznych włosów, czy postaci – ma w sobie coś niepokojącego i fascynującego zarazem.
  •  
  • Nieskończone możliwości modyfikacji w świecie wirtualnym i pełna akceptacji społeczność to recepta na queerową utopię na miarę naszych czasów?
  • Nie wiem, czy lepiej bym to ujął. Ta moja wystawa to okazja do przebywania z przyjaznymi sexy stworami. Nie trzeba się zastanawiać nad znaczeniem futra, można po prostu wyczilować i pobyć z nimi w świetle zachodzącego słońca na tęczowej wyspie.