Radość tworzenia

Fleur Roggeman w rozmowie z Klarą Czerniewską-Andryszczyk

  • W zeszłym roku ukończyłaś studia magisterskie. To musiało być trudne z powodu pandemii. 
  • Na akademii Sint Lucas w Antwerpii ukończyłam studia licencjackie ze sztuki autonomicznej (tzn. sztuk pięknych) na specjalizacji rzeźba oraz studia magisterskie na specjalizacji sztuki użytkowe. Chciałam skupić się na badaniu cienkiej granicy między rzeźbą a scenografią. Interesuję się designem, sztuką instalacji i scenografią to moje trzy centralne tematy.
  •  
  • A dlaczego Polska? Co Cię tu sprowadziło?
  • To zabawna historia; właściwie seria zbiegów okoliczności. W zeszłym roku, zaraz po ukończeniu studiów, miałam okazję uczestniczyć w tygodniu interaktywnych warsztatów w Polsce. Chciałam zrobić interaktywną pracę wizualną opartą na dźwięku. To było dla mnie trudne, bo wszystkiego uczyłam się samodzielnie z tutoriali. Kodowałam wszystko sama, mimo że nie mam wykształcenia informatycznego. Przypadkiem dowiedziałam się, że ogłoszono nabór wniosków na tygodniowe warsztaty w Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych (PJATK). To świetna szkoła, prowadzą naprawdę interesujące kursy. Poznałam tam nowych przyjaciół  nadal mamy dość bliski kontakt, mimo że pracowaliśmy razem tylko tydzień. Po tych warsztatach wysłałam życzenia urodzinowe jednej z poznanych tam dziewczyn; opublikowałam w mediach społecznościowych zdjęcie z Warszawy. Mój znajomy, Pierre, napisał: O, znam to miejsce! Jestem tu na rezydencji, może Ty też chcesz przyjechać? A ja na to okej, jasne!
  •  
  • Co było później?
  • Podczas warsztatów w PJATK musieliśmy także zaprezentować naszą pracę przed wieloma ambasadami i instytucjami. Przedstawicielstwo Generalne Rządu Flandrii zainteresowało się instalacją, którą wykonałam w trakcie studiów magisterskich. Zaprosili mnie do odtworzenia jej w czerwcu/lipcu na imprezie organizowanej w Warszawie. Zostanie zainstalowana przed Zamkiem Ujazdowskim.
  •  
  • Wspaniale! Możesz opowiedzieć o tej instalacji?
  • Jest jak gigantyczna jaskinia, wysoka na trzy, szeroka na cztery i głęboka na sześć metrów. Chciałam stworzyć immersyjną instalację, która mogłaby funkcjonować zarówno w białym sześcianie galerii, jak i poza nim. Ludzie pytali mnie nawet, czy wynajmę im tę instalację jako kaplicę lub baldachim, gdzie mogliby wziąć ślub. To było naprawdę ekscytujące! Chcę, by moja instalacja była wielofunkcyjna, bo uważam, że na świecie jest za dużo rzeczy, więc powinniśmy nauczyć się korzystać z tych, które już istnieją.
  •  
  • Wydaje się, że istnieje pewne napięcie między sztuką współczesną a designem. Nie słyszy się już tak często terminów sztuki stosowane lub sztuki autonomiczne [applied arts vs. autonomous arts]. Co o tym myślisz?
  • W szkole miałam okazję spróbować czegoś nowego. Jak wspomniałam, kiedy skończyłam studia licencjackie, zmieniłam kierunek studiów. Był to pierwszy rok, kiedy studenci/tki Sint Lucas mieli taką możliwość i byłam jedyną osobą, która przeniosła się z wydziału sztuk pięknych na wydział sztuk użytkowych. Szczerze mówiąc, nie czułam, że mam wystarczające wsparcie. Uczęszczałam na zajęcia z tymi wszystkimi fajnymi grafikami/czkami i ilustratorami/kami, w końcu się z nimi zaprzyjaźniłam, ale kiedy prezentowałam własne prace, nauczyciele nie byli w stanie zrozumieć mojego podejścia.
  •  
  • Może ich edukacja skupiła się na rzemiośle i doskonaleniu konkretnych manualnych czy wizualnych umiejętności? 
  • Tak, a w nauczaniu sztuk pięknych obowiązuje inna filozofia. Ale też chodziłam wcześniej do szkoły steinerowskiej, która jest specyficznym rodzajem liceum, w którym można uczyć się obróbki drewna, robienia na drutach itp. Inspiruje mnie również design i scenografia są dla mnie sposobem na wciągniecie publiczności do mojego świata. Z drugiej strony to, czego nie lubię w sztukach pięknych, to zbyt duży dystans między przedmiotem a widzem, zarówno w przypadku rzeźby, jak i malarstwa. Zależy mi na pobudzaniu zmysłów i dlatego dużo pracuję z dźwiękiem. Jest on czymś, czego nie widać, przez chwilę jest obecny, a potem znika to fascynujące.
  •  
  • Nad czym będziesz pracować podczas tej rezydencji?
  • Odkąd przyjechałam, dużo myślałam o swojej pracy, zastanawiałam się nad tym, gdzie i kim jestem. Czy jestem projektantką? Czy jestem scenografką? Czy jestem rzeźbiarką? A może artystką tworzącą instalacje? Czy mogę być tym wszystkim jednocześnie? Trudno mi odpowiedzieć na te pozornie proste pytania, ponieważ oprócz własnej pracy zaczęłam tworzyć platformę biznesową, by pomóc moim rodzicom w ich firmie cateringowej (obsługują wiele wesel, więc pomagam im również ze stylizacją itp.), a także organizuję festiwal o nazwie Nectar. Moja odpowiedź na takie pytanie zawsze brzmi: robię dużo rzeczy naraz
    • Jeśli chodzi o rezydencję w Ujazdowskim, to wróciłam do instalacji, którą wykonałam do projektu licencjackiego. Była to seria okrągłych płyt z pleksi z recyklingu, na których mogę drukować. Podczas rezydencji mogłam po prostu cieszyć się robieniem rzeczy. Znów zaczęłam haftować, co uważam za bardzo medytacyjne działanie, bawiłam się gliną, zebrałam mnóstwo odbitek, a to wszystko bez uczucia blokady... Czuję się, jakbym znów zaczęła oddychać, znowu dobrze się bawię!
  • Kupiłam też aparat analogowy i chociaż niektóre zdjęcia wyszły trochę niewyraźne, to i tak mi się podobały. Wszystkie te wizualne elementy wyszywane przeze mnie wzory, zdjęcia zostaną wydrukowane na płytach, a płyty będą zainstalowane jedna obok drugiej. Przejrzystość pleksi jest kluczowa: jest jak przezroczysty szkicownik czy archiwum i symbolizuje moją przejrzystość wobec publiczności i szczerość, która jest dla mnie bardzo ważna. Wierzę, że radość i spokój, jakie odczuwałam podczas wykonywania tej pracy, zostały w niej uchwycone i przeniesione na publiczność.
  •  
  • Czy będzie to immersyjna instalacja, do której widzowie będą mogli wejść?
  • Tak. Jak już mówiłam, bardzo inspiruje mnie scenografia. Es Devlin, znana scenografka i moja ogromna inspiracja, powiedziała w swojej Ted Talk, że kiedy stoimy przed kościołem  miała na myśli kościół Wszystkich Świętych w Tudeley, z witrażami Marca Chagalla z 1967 okna nie przemawiają do nas, szyba jest czarna. Kiedy jednak spojrzymy na nie od wewnątrz, praca ożywa. Obrazy aktywowane są przez światło wpadające do kościoła. Z tym samym mamy do czynienia w scenografii. Często scenograf zaczyna od czarnej, ciemnej przestrzeni (w przeciwieństwie do białego płótna obrazu). Następnie zaczyna dodawać światło, niczym rzeźbiarz, by stworzyć nowe, interesujące otoczenie. Scenograf to tak naprawdę rzeźbiarz światła. To, że elementy mojej instalacji są wydrukowane na przezroczystej powierzchni, jest z tym związane instalacja zostanie uruchomiona przez światło, nawiązując do strategii scenograficznych, jakie wykorzystuję w większości moich prac.
  •  
  • Co myślisz na temat tzw. białego sześcianu galerii? Jest to przestrzeń, którą można wypełnić wszystkim, czym zechcesz...
  • To prawda, ale myślę, że w przestrzeni galerii można dotrzeć jedynie do ograniczonej liczby osób. Interesuje mnie kontakt i interakcje z publicznością. Nie mówię, że w przyszłości nie będę współpracowała z żadną galerią sztuki, nie mam nic przeciwko temu. Ale ponieważ jest w nich już tyle dzieł i przedmiotów, wpadłam na pomysł projektu Nectar.
  •  
  • Czy możesz powiedzieć o tym coś więcej?
  • Nectar to kolejny produkt uboczny instalacji, którą przygotowałam w ramach pracy magisterskiej i którą chciałam przetestować. Chciałam, żeby stała się sceną, więc postanowiłam zorganizować festiwal w moim rodzinnym Limburgu, wykorzystując doświadczenia mojej rodziny w organizacji wydarzeń. Festiwal miał odbyć się tego lata, ale wciąż stoi pod znakiem zapytania ze względu na Covid-19. Chcę, by Nectar stał się miejscem spotkań wszystkich sztuk: od muzyki po sztuki wizualne, poezję i taniec... Chcę stworzyć przestrzeń, w której ludzie będą mogli się spotykać, bez żadnych granic.
  •  
  •  
  • Warszawa, 21 kwietnia 2021

Rozmowa przeprowadzona podczas rezydencji Fleur Roggeman w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Fot. Agata Grzybowska

Radość tworzenia