27/0406/06/2010
wystawa

Monika Zawadzki

Anyone

  • I think there are very few people on this earth that are totally free. Im not free but Im working on it.

    • Stevie Wonder

  •  
  • Instalacja składająca się z obiektów, obrazów, dźwięków oraz pustki. Poszukiwanie idealnej formy z założeniem, że rejestracja pozostaje subiektywna ze względu na predyspozycje, uwarunkowania oraz doświadczenia własne danego odbiorcy. Próba stworzenia autorskiej istoty wzorowanej na człowieku i krowie z wykorzystaniem koła i kwadratu figur komunikujących harmonię i ciszę. Przeprojektowanie ciała ludzkiego i zwierzęcego poprzez brutalne dopasowanie do kształtów geometrycznych. W procesie kreowania brak zainteresowania anatomią i funkcjonalnością. Równolegle pozycjonowanie człowieka w grupie ssaków oraz analiza krańcowych zachowań społecznych spowodowanych izolacją psycho-fizyczną jednostek bądź grup istot. Akomodacja bytów jako forma samozniewolenia przeciwstawiona tęsknocie za wolnością w czasoprzestrzeni.
    • Monika Zawadzki
  •  

Anyone Ist ein Kunstler (1)

Monika Zawadzki jest oszczędna. W formułowaniu komunikatów osiągnęła mistrzostwo lapidarności, a nawet lakoniczności. Czarne litery na białym tle, czarne znaki na białym tle, czarne grafiki na białym tle, czarne obiekty w białej galerii. To nie Zielińska, ani nie Zieliński, nie Kowalski, ani Malinowski. To Zawadzki. Anyone. Ktokolwiek i cokolwiek, czyli co właściwie jest na wystawie? Ani to podsumowanie, bo na to właściwie za wcześnie Zawadzki to rocznik 1977 ani nie jest to proste rozszerzenie niedawnej Moniki (2), ani nie jest to do końca nowe, bo Zawadzki rozwija się liniowo, nie skokowo i widać ciągłość sublimacji tej szczególnej estetyki (czy też estetyko-postawy). Nie jest to też stare, bo jednak prace są nowe i nieznane. Anyone to hybryda wystawowa, dwugłowe cielę, czarna masa złożona z części zwierzęco-ludzkich, tu głowa, tam ręka, jakiś profil i palce, wygolone kobiety bez twarzy, mężczyźni ze skakankami, estetyczno-polityczny blok czarnych prac w białej, przestronnej galerii, w przestrzeni dawnej kolekcji Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, w Sali Zygmuntowskiej, na setkach metrów kwadratowych, w przygaszonym świetle, w galerii oczekującej na zmianę, ale jeszcze w stanie przejściowym, transformacyjnym (ścianki zbudowane jak stały tak stoją i stanowią część tej przestrzeni do dyspozycji Zawadzki, która mówi: zostawmy tak jak jest, niech tak będzie, światło bez zmian).

Zawadzki generuje wypadki, ale robi to od niechcenia, leniwie. Minimalizm wynika tu z niechęci do zbyt hektycznego szurania myszą komputerową, ze słabości procesora w komputerze, który odpowiada za jakość renderów. To nie jest mocny program, raczej wycofanie, zaniechanie, machnięcie ręką. To o słabości, o leniwym łączeniu, lepieniu, brikolażu, gdy dużo minimalu przestaje już być minimalem, zaczyna się żreć i zjadać, staje nieczytelne jak font na foncie, przestaje komunikować wprost, zaczyna z ukosa, przez przypadek. Bo to jest o patrzeniu z ukosa, zezowaniu w stronę znaczenia, definicji pustej, bezwładnej. Anamorfoza daje ostatecznie jakiś sens, ale sens czytelny z perspektywy skrzywionej, to nie jest racjonalne, wyraźne (choć jest czarne na białym). Po co tak się wysilać, po co to wszystko robić, skoro już tyle przed nami i teraz i po nas ludzie robią, produkują. Można mniej, ale mniej znaczy mniej, a nie więcej (chyba, że jeszcze mniej, wtedy jednak więcej). Anyone jest o zacieraniu śladów. To wystawa kłopotliwa, bo Zawadzki uważa, że przeszłość nie jest stylowa, a przeszłość to wczoraj, to przed chwilą, więc najlepiej skasować z komputera i zapomnieć czym prędzej robić następne rzeczy. Albo nie robić, tylko przerabiać, adaptować, renderować, mutować, skrzywiać, przeginać. Dlatego zaciera ślady, wymazuje, kasuje, co i raz nową stronę www otwiera. Wprawdzie Zawadzki ma jakieś życiorysy, ale bez dat, mało konkretów, zero pedeefa z zadatowanymi pracami, katalogami, wystawami, reprodukcjami. Niech się kurator wysili, niech coś odbiorca od siebie zaproponuje; kurator to ma kreować czy organizować, teksty pisać i potrząsnąć porządnie. Ale co tu zmieniać jak się rozwija liniowo, stopniowo, wystawa rozrasta się i z minimalistycznej oszczędnej robi się coraz gęstsza, aż trzeba prace odkładać na później, chować do szuflady, choć szkoda nie pokazać. Zostaje ostatecznie parę form hybrydalnych, zmutowaciałych, projekcji, grafik, obiektów.

Anyone jest oczywiście o tożsamości, o jej braku i co gorsza braku jej potrzeby. Bez tożsamości, bez właściwości. Dlatego zaciera twarze postaci, kobiet, widzimy albo profil, albo miazgę, nie widzimy nic więcej, zarys, w rzeźbie przemawia konkretna bryła, ale pozbawiona znaczących szczegółów, różnic, unifikacja, a jak różnica to taka jak między anyone a anybody, raczej. Podmiot jest tu żaden, dowolny. To jakaś forma zmutowaciała, jakby człowiek, bo dłoń i profil czaszki zarysowany, ale też inne jakby zwierzęce fragmenty, do tego coś na kształt ust, albo profilu waginy jeśli taki istnieje. Obłe i ostre twory zarazem. Minimalistyczne, ale chyba jednak za bardzo rozbuchane w tym minimalizmie. Materiał też dziwny, to co lekkie ciężkie, ciężkie lekkie, gładkie a chropawe, półmatowe, półbłyszczące, tu obcięte, tam przycięte, zaklejone.

Anyone Zawadzki jest jak ekran do projekcji, skojarzenie oczywiste, proporcjonalne do ilości projektorów na wystawie. Można tam wyświetlić wszystko, cokolwiek. Ale są pewne tematy ramowe, albo nie tematy, raczej forma, która to jakoś organizuje, a za formę tę odpowiada artysta, esteta (Zawadzki bojkotuje żeńskie końcówki). To jest krytyczny esteta, artysta wizualny krytycznie nastawiony do rzeczywistości, którą mocno przetwarza estetycznie. Graficzna esencja, rdzeń, ale treść polityczna. Bojkotują Zawadzki niektóre feministki, bo jak widzą mięśniaki i torsy kobiet bez twarzy z piersiami krągłymi, łonami wygolonymi to odwracają wzrok, jak to tak bez tożsamości? Kobieta? Nie godzi się! Tymczasem postfeministyczna, posthumanistyczna, postgraficzna, postkrytyczna sztuka atakuje formą, dopiero potem treścią, zmienia i przekształca, działa tak jak chcieli, żeby działała dawni awangardziści zapatrzeni w formę, formę, czcionkę i płaszczyznę, marzący o organizacji świadomości, społeczeństwa na inną modłę niż dotychczas. Zawadzki to ktoś, kto też o tym myśli, fantazjuje, wychodzą z tego czarne amorficzne potwory, kopyta zwierzęce i profile ludzkie w jednej całości bez tytułu, czysta estetyka, a estetyka działa jak polityka bo Zawadzki jest też wegetariańskim radykalnie proludzkim zoofilem, pedalskim radykalnie aseksualnym aktywistą, popowym dizajnerem radykalnie antyestabliszmentowym. Anyone jest o miksowaniu estetyki z polityką stąd wizyty artystki w miejscach tak dziwnych jak K MAG (3) i DIK Fagazine (4), Royal College of Art i Spółdzielnia Goldex Poldex (5) niezrozumiałe, że jeden Zawadzki jest tak bardzo tu i tam. Wszystko to proste i szokujące, a wystawa chyba piękna, prosta i piękna, szybka i poważna, choć znając Zawadzki, to zaraz ją skasuje, stronę zlikwiduje, tekstu nie opublikuje.

  •  
  • Kurator
    • Adam Mazur
    •  
  • Przypisy:
    • (1)
      • Oczywiste nawiązanie do bon motu Josepha Beuysa.
    • (2) 
      • BWA Design, Wrocław 2010, kurator Romuald Demidenko. www.monica2010.com
    • (3) 
      • Najważniejszy lajfstajlowy magazyn w Polsce prowadzony przez redaktora naczelnego Mikołaja Komara i dizajnowany przez Monikę Zawadzki. www.kmag.pl
    • (4) 
      • Pierwszy i jedyny magazyn artystyczny z Europy Środkowo-Wschodniej skoncentrowany na tematyce homoseksualności i męskości. Założony w 2005 roku przez artystę Karola Radziszewskiego i projektowany przez Monikę Zawadzki. www.dikfagazine.com
    • (5) 
      • Goldex Poldex to niezależna przestrzeń w Krakowie prowadzona przez radykalnych aktywistów i artystów: Kubę de Barbaro, Jana Simona, Jana Sowę.
      •  

Monika Zawadzki 

jest artystą wizualnym. W swojej działalności koncentruje się na postawach społecznych opartych na dominacji i wykluczeniu, tj. rasizm, feminizm, wegetarianizm, homofobia. Jej prace były prezentowane m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowksi w Warszawie (Kto kładzie się z psami, budzi się z pchłami, 2008) oraz w TR Warszawa (Największa rozkosz to unikanie kontaktów ze społeczeństwem, 2006). Jest dyrektorem artystycznym magazynów DIK FAGAZINE oraz K MAG. Obecnie w trakcie studiów doktoranckich na warszawskiej ASP.

 

Partnerzy medialni
  • Otwarcie
    • 26/04/2010, godzina 19:00
    •  
  • Wystawa czynna
    • do 06/06/2010