Zielony Zespół

  • Zielone przesilenie 
  •  
  • Styczeń 2024. Anna Pajęcka pisze na łamach Dwutygodnika: Nie ma jeszcze w Polsce naprawdę satysfakcjonującej dyskusji o tym, jak w realiach kryzysu klimatycznego zmieni się rola instytucji sztuki. I trudno się z nią nie zgodzić. Choć coraz więcej artystek opowiada w kuluarach o odejściu od nadprodukcji w sztuce,przewodnik Kultury dla klimatu po ekologicznej transformacji instytucji wisi na stronie kolektywu od 2021 roku, można mieć wrażenie, że w polskich a na pewno warszawskich muzeach i galeriach publicznych o zaangażowaniu środowiskowym wciąż chętniej się mówi, niż je praktykuje.  
  •  
  • Grudzień 2024. Po trzech miesiącach warsztatów wydobywczych, prowadzonych przez Ewę Chomicką i Annę Czaban z Kultury dla klimatu, w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski na moich oczach zawiązuje się pracowniczy Zielony Zespół, który ma czuwać nad ekologiczną transformacją całego Ujazdowskiego. Oprócz zazielenienia parku, budowy szpakówek, upcyclingu scenografii, karmienia zakładowego glebarium i poprawy infrastruktury energetycznej Zespół postuluje także podwyżki, stworzenie narzędzi antymobbingowych oraz wprowadzenie darmowych konsultacji psychologicznych dla osób wypalonych. Z każdym kolejnym warsztatem nawykowy pesymizm powoli zastępuje nadzieja. Ludzie się otwierają, żartują, zaczynają śmielej marzyć. Mimo pluchy za oknem panuje coraz bardziej świąteczna atmosfera.  
  •  
  • Czekajcie, mamy własne, zamkowe glebarium? 
  • Tak, chłopacy z administracji je zrobili. We dwóch.  
  • Wow! Ale super! Nie wiedziałam! Brawo! 
  • (Ze spotkania Zielonego Zespołu, 9 października 2024.)  
  •  
  • Dyskusje o roli instytucji sztuki w dobie zmian klimatu zdarzają się i w Polsce, i w Europie już od kilku lat. Sama Kultura dla klimatu oddolny kolektyw na rzecz ekologizacji obszaru kultury, założony przez pracowniczki z tego sektora działa przecież w naszym kraju od 2020 roku. Zielona transformacja instytucji przebiega jednak głównie zakulisowo i właśnie oddolnie, w gronie pracowniczym, a nie na znanych portalach kulturalnych, gdzie chętniej udziela się głosu kuratorkom niż na przykład osobom od oświetlenia, produkcji czy faktur.  
  •  
  • CSW nie jest więc w swoich staraniach osamotnione. I dobrze, skoro już w 2022 roku Międzynarodowa Rada Muzeów ICOM ogłosiła wprost, że w realiach kryzysu klimatycznego muzea muszą stać się trwałymi instytucjami służącymi społeczeństwu, które promują różnorodność i zrównoważony rozwój, zamiast nastawiać się na zysk, rywalizować ze sobą czy brylować na salonach. Podobnie sprawę stawia Komisja Europejska w wydanej w 2023 roku publikacji Culture & Creative Sectors & Industries driving Green Transition and facing the Energy Crisis, poświęconej roli sektora kultury dla regionalnej transformacji ekologicznej i implementacji Zielonego Ładu: 
  •  
  • () sektor kultury musi zmodyfikować swoje modele produkcji, ponieważ działalność kulturalna i przemysł kreatywny należą dziś do tych najbardziej energochłonnych; sektor kultury zaś, jeśli otrzyma stałe i odpowiednie wsparcie i środki, może () współtworzyć ze swoją publicznością wyobrażenia zielonej przyszłości, a także je tłumaczyć oraz pozytywnie na nie wpływać.  
  •  
  • Nic dziwnego, że z roku na rok coraz więcej europejskich instytucji kultury na polskim gruncie między innymi POLIN, Poznańskie Centrum Dziedzictwa, Teatr Zagłębia, Nowy Teatr czy BWA Wrocław przyjmuje karty zielonych praktyk, kuratoruje programy ekologiczne, dąży do zeroemisyjności i zrównoważonego rozwoju oraz na różne inne sposoby bierze odpowiedzialność za środowisko, którego są częścią.  
  •  
  • Przynajmniej na poziomie deklaracji. Bo jednak teoria to jedno, a praktyka to drugie. Według Martina Müllera i Julie Grieshaber z Uniwersytetu w Lozannie, którzy w 2022 roku  przeanalizowali ponad dwieście wiodących instytucji kultury na świecie pod kątem zaangażowania ekologicznego, znakomita ich większość nadal nie spełnia norm zrównoważonego rozwoju, a faktycznie ekologicznym programem i zapleczem mogło pochwalić się zaledwie 7% badanych. Co odróżniało tych pionierów od pozostałych organizacji? Obecność oddolnie powołanego zielonego zespołu. Müller i Grieshaber nie mają wątpliwości, że dopóki w skali kraju, kontynentu i świata nie wypracujemy dla sektora kultury międzynarodowych i rządowych zielonych regulacji, pracownicze zielone zespoły pozostaną najlepszym gwarantem zrównoważonej transformacji instytucji w dobie zmian klimatu.  
  •  
  • Ludzie lubią dbać o własne podwórko. Szczególnie, gdy mają na to środki i wiedzą, że nie są w swoim zaangażowaniu sami.  
  •  
  • Miałam taką misję osobistą: przez półtora roku wyciągałam z pojemnika na papiery mokre ręczniki i jednorazowe kubki po kawie. Nie wiem, co ludzie sobie wyobrażali że ktoś je potem za nich oczyści i osuszy? Wyciągałam je miesiącami. A potem przestałam. Bo ile można. Oczywiście ludzie nadal je tam wrzucają. Po prostu nie wiedzą, że nie powinni. 
  • Czekaj, to papierowych kubków nie wrzucamy do papieru?  
  • Nie! To śmieci zmieszane! A poza tym te jednorazowe kubki zawsze mają domieszkę plastiku. 
  • Może warto zawiesić nad koszami i śmietnikami tablice edukacyjne o poprawnej segregacji?. 
  • (Ze spotkania Zielonego Zespołu, 9 października 2024.)  
  •  
  • Wiadomo, że sam zielony zespół muru głową nie przebije. O czym w Ujazdowskim wciąż się niestety pamięta po raz pierwszy oddolną ekologiczną transformację próbowano przeprowadzić tu już w 2019 roku. Ludzie się skrzyknęli, dogadali z ówczesną dyrekcją, wprowadzili segregację śmieci, wymienili oświetlenie na ledowe, uporządkowali wysypisko odpadów po wystawach na trawnikach za budynkiem Laboratorium i zamówili do starych drukarek ryzy ekologicznego papieru. Drukarki co prawda zaczęły się od razu od tego papieru psuć i zapychać, ale zanim zdążono rozpisać przetarg na ich wymianę, ministerstwo wymieniło w CSW całą dyrekcję. I nagle wszelkie zielone inicjatywy zostały w Zamku zamrożone. Ogrody deszczowe uschły, a warzywniaki poumierały podobnie zresztą jak inne lewackie wymysły w rodzaju praw pracowniczych czy transparentnych procedur zatrudnienia.  
  •  
  • Do ostatniego dnia nie wiedzieliśmy, czy dyrekcja przedłuży nasze umowy. Uwalano nam w ostatniej chwili wieloletnie projekty. Domagano się od nas robienia rzeczy niezgodnych z prawem na przykład wokół faktur. Jednym dawano pierwszeństwo w wyborze terminów urlopów, a innych straszono zwolnieniami. () Ale najbardziej nie mogę im wybaczyć marnotrawstwa.  
  • Marnotrawsta? 
  • No wiesz, przez ładowanie publicznych pieniędzy w projekty, na które nikt poza garstką znajomych dyrekcji nie przychodził. I przez niszczenie ludzi, całych zespołów, całej instytucji. Odbieranie nam sprawczości, zdrowia, poczucia własnej wartości, wzajemnego zaufania, dumy z naszej pracy. Doprowadzanie nas do załamań albo składania wypowiedzeń.  
  • (Z rozmowy z byłą pracowniczką Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, 22 października 2024.) 
  •  
  • Największą bolączką polskich instytucji publicznych nie jest wcale brak odpowiedniego dofinansowania, tylko podatność na polityczne roszady. Każda zmiana władzy w kraju oznacza dla publicznych muzeów, teatrów i galerii wyrok. Znikają obiecane środki, od dawna przyjęta linia programowa wyparowuje, połowa zespołu idzie na zwolnienia, a druga się zwalnia, albo jest zwalniania. Ci, którzy przychodzą, nie mają pojęcia, jak instytucja działała wcześniej i nie ma komu ich wprowadzić. Wszystko trzeba zaczynać od nowa, niezależnie od utopionych już w różnych projektach kosztów czy dobrostanu całej społeczności i środowiska. Trudno wyobrazić sobie mniej ekologiczny proces.  
  •  
  • Taka gruntowna, tektoniczna zmiana to w instytucji czas niemal mityczny, o cechach antycznej tragedii i farsy. Jedni z dnia na dzień trafiają na szczyty Olimpu zyskują sławę, chwałę i uznanie, czasami niezależnie od faktycznych kompetencji a inni tracą zdrowie, premie i grunt pod nogami. W pędzie wielkich przemian gubią się dokumenty, obietnice, a czasem całe przetargi i projekty czy zatwierdzony przez konserwatora plan nowych nasadzeń. O uważności wobec potrzeb pojedynczych ludzi można jedynie pomarzyć. Przetrwają najsilniejsi. 
  •  
  • Ci, którzy w swojej karierze już kilka takich przewrotów przeżyli, z czasem na nie obojętnieją. Uczą się nie wychylać albo obudowują się zbroją długiej historii zatrudnienia i dalej robią swoje. Inni próbują jakoś walczyć. Jeszcze inni przekierowują uwagę na zewnętrzne zobowiązania. Ale wielu ludzi po prostu szybko się wypala, bo nie mogą znieść pracy w atmosferze wiecznych podejrzeń i napięć albo świadomości, że ktoś właśnie zaprzepaszcza ich wieloletnią pracę. Stąd w opowieściach wielu osób, z którymi rozmawiam na temat tego okresu, czas rządów Piotra Bernatowicza w Ujazdowskim to pasmo skarg, pism, protestów i płaczu. A także omdleń, wrzodów i zaciskania zębów.  
  •  
  • Gdy słucham tych wspomnień, uderza mnie, że zamiast złości dominują w nich wyrzuty sumienia i wstyd. Za to, że ludzie się nie pozwalniali i pracowali na rzecz projektów, które z ich perspektywy były szkodliwe społecznie. Albo za to, że nie uchronili koleżanki z działu przed niesprawiedliwym zwolnieniem, choć w rzeczywistości nie mieli żadnego wpływu na decyzje dyrekcji.  
  •  
  • Tak stało się też w przypadku kijowskiej partnerki Ujazdowskiego, Yulii Kosterevy. Zaproszona do Zamku w kwietniu 2022 roku, miała koordynować program kryzysowych rezydencji dla ukraińskich artystek doświadczonych wojną, w którym sama zresztą uczestniczyła, zajmując razem z mamą jeden z pokoi gościnnych. W grudniu dyrekcja poinformowała ją, że od stycznia przejdą na umowę krótkookresową, a w marcu wypowiedziano jej pokój. Koleżanki z działu pomogły jej znaleźć mieszkanie, ale w kwietniu okazało się, że dyrekcja wbrew wcześniejszym zapewnieniom, nie przedłuży jej po raz kolejny umowy.  Zostały więc z mamą bez źródła utrzymania. We wrześniu 2023 roku przeniosły się do Białegostoku, gdzie Yulii zaproponowano pracę w Galerii Arsenał. Jej mama zmarła trzy miesiące później. Jak opowiada mi z ekranu podczas naszej listopadowej rozmowy, Yulia do teraz zastanawia się, czy gdyby nie była tak zajęta odwoływaniem się od decyzji dyrekcji, szukaniem pracy oraz pisaniem z koleżankami z działu skarg do ministerstwa, mogłaby mamie jakoś pomóc albo chociaż milej spędzić z nią te ostatnie miesiące przed śmiercią.  
  •  
  • Nic więc chyba dziwnego, że gdy zaraz po odwołaniu Bernatowicza ze stanowiska dyrektora w CSW rozpoczęto prace nad zieloną transformacją Zamku, położono w niej tak duży nacisk na opiekę nie tylko nad środowiskiem przyrodniczym, ale i nad współtworzącymi je ludźmi. Tym bardziej, że jedna z prowadzących warsztaty, Ania Czaban, współtworzyła Kulturę dla klimatu jako odskocznię od pracy w Ujazdowskim pod poprzednią dyrekcją. Skoro nie da się tej przeszłej niegospodarności i przemocy cofnąć, należy z niej przynajmniej wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski.  
  •  
  • Z doświadczenia wiem, że zakładanie zielnika i ogródka warzywnego na terenie CSW to duże wyzwanie. Jeśli faktycznie chcemy podtrzymać te rośliny przy życiu, to ktoś musi się nimi stale zajmować, a my takiej ciągłej opieki zagwarantować im nie możemy, bo nie wchodzi to niestety w zakres naszych obowiązków służbowych. Poza tym nadal nie wiemy, kto obejmie dyrekcję od wiosny. Lepiej byłoby posadzić tu takie drzewa, krzewy i trawy, które poradzą sobie bez nas, same.  
  • (Z rozmowy z Anią Czaban, 29 listopada 2024.) 
  •  
  • Dla wszystkich zebranych od początku było jasne, że Zielony Zespół w Ujazdowskim musi stanąć na straży nie tylko umiaru, ale i szacunku wobec zasobów środowiskowych, materialnych i ludzkich. Pomiędzy ustaleniami o nowych nasadzeniach krzewów, polepszeniu segregacji śmieci, budowie wygodniejszych ławek w parku, zadbaniu o retencję deszczówki czy konieczności wprowadzenia kar pieniężnych za niszczenie środowiska przez podmioty zewnętrzne podczas najmów krótkoterminowych, jak refren powracały więc postulaty poprawy transparentności zatrudnienia, usprawnienia wewnętrznych procedur czy polepszania współpracy między działami.  
  •  
  • A także zwiększenia spójności między deklarowanymi wartościami a ich faktyczną implementacją, bo po Bernatowiczu w Zamku odbywa się obecnie wiele procesów modernizacyjnych, które rywalizują z pękającym w szwach programem o czas i energię wszystkich zatrudnionych. Ludzie biorą nadgodziny i gonią w piętkę, ścigając się z nierealnymi deadlinami w imię emancypacji i samostanowienia. Nic dziwnego, że wiele osób straciło cierpliwość i pozostało sceptyczne wobec kolejnego, tym razem zielonego projektu transformacji. Dlatego wszyscy zaangażowani w Zielony Zespół zgadzają się, że powinien on stać na straży odmiennego podejścia do planowania nie tylko przestrzeni, ale i pracy na spokojnie, długoterminowo, odpowiedzialnie i z głową. 
  •  
  • Żeby było to jednak możliwe, najpierw należało zaprojektować sam Zielony Zespół. Najlepiej tak, by nie tylko był skuteczny, ale i odporny na wszelkie krótkoterminowe zmiany polityki instytucji, wywołane kolejnymi wymianami dyrekcji  najbliższą Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiedziało na luty 2025. 
  •  
  • Postanowiono, że Zielony Zespół zostanie powołany w Ujazdowskim w drodze oficjalnego odgórnego zarządzenia, a następnie za pomocą takiej samej procedury instytucja przyjmie Kartę Dobrych Praktyk Ekologicznych, by w przyszłości trudniej było się z jej realizacji wycofać. Na potrzeby kontaktu z kolejnymi dyrekcjami wyłoniono z grupy roboczej liderkę Zespołu. Za radą Kultury dla klimatu zarekomendowano także utworzenie niewielkiego, ale stałego budżetu na szkolenia, wizyty studyjne i współpracę z zewnętrznymi instytucjami czy osobami eksperckimi oraz wliczanie udziału w jego zebraniach do godzin pracy. W ten sposób nikt nie będzie musiał spalać się w imię wspólnego dobra w czasie przeznaczonym na odpoczynek czy inne obowiązki.  
  •  
  • Zdecydowano, że Zespół będzie miał strukturę półotwartą: oprócz ludzi zainteresowanych ekologią w jego skład wejdą także obowiązkowo osoby z działów administracji, komunikacji, wydawnictw, koordynacji i realizacji wystaw, by na bieżąco weryfikować sensowność ustaleń i dbać o ich szybką i skuteczną implementację. Dzięki tak pomyślanej konstrukcji Zielony Zespół nie tylko zyska większy wpływ na praktykę instytucji, ale też będzie lepiej odzwierciedlał różnorodność pracowniczych ścieżek i perspektyw. Zaangażowanie ekologiczne nie jest przecież wyłącznie domeną artystek czy kuratorek, choć te najczęściej publicznie zabierają na jego temat głos. W CSW ekologia jest bliska również sercom producentek wystaw, redaktorek muzealnych publikacji, portierów, ekspertów od digitalizacji, administratorów budynku oraz specjalistek od obronności, które po drodze do biura dosadzają na trawniku Zamku malwy.  
  •  
  • Dlatego, jak tłumaczy nam podczas warsztatów Ewa Chomicka, tak ważne było, by struktura i misja Zielonego Zespołu zostały zakorzenione w faktycznym środowisku instytucji. I aby Zespół korzystał z dostępnych już w CSW zasobów.  
  •  
  • Opowiem Ci śmieszną historię. CSW otrzymało kiedyś dodatkowy lokal, który zaczęło remontować i dostosowywać do swoich potrzeb. A potem okazało się, że trafi on jednak do innego podmiotu. Rozstrzygniętych przetargów nie cofniesz, więc zostaliśmy nagle z kilkunastoma nowiutkimi kaloryferami, które następnie przez lata kurzyły się w magazynach, aż w tym roku okazało się, że wystarczy pociągnąć tylko jedną dodatkową rurę, by ogrzać za ich pomocą zamkowe studia, które dotąd dogrzewaliśmy potwornie energochłonną klimatyzacją lub nieekologicznymi grzejnikami elektrycznymi. 
  • (Z rozmowy z pracownikiem Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, 7 listopada 2024.) 
  •  
  • Własne zasoby trzeba było jednak najpierw rozpoznać. Zatrudniono zewnętrzne ekspertki, żeby przeprowadziły analizę gleby i nasadzeń, które okazały się być w dość opłakanym stanie, co nikogo nie zaskoczyło. W końcu nie dość, że Zamek stoi na nasypie z powojennych gruzów, to jeszcze znajduje się w silnie zabetonowanym obszarze centrum Warszawy, charakteryzującym się nie tylko słabą retencją, ale i dużym poziomem zanieczyszczeń. Przy planowaniu nowych nasadzeń konieczne więc było dobranie gatunków, które sobie w tak trudnych warunkach poradzą.  
  •  
  • Na kilka lat do przodu rozpisano też prace ogrodnicze, konieczne do reanimacji ledwo żywych trawników wokół Zamku, które należy najpierw przekopać, zakwasić i nawieźć, a dopiero później obsiać najlepiej odpornymi na suszę i antropopresję mieszankami traw i bogatymi w koniczynę wieloletnimi łąkami kwietnymi, które nie tylko wesprą lokalną populację zapylaczy, ale i poprawią skład mineralny gleby. Przy okazji tych prac zostaną także dosadzone krzewy i inne rośliny niskopienne, które obniżą temperaturę parku i stworzą schronienie dla mieszkających w nim ptaków oraz zwierząt. 
  •  
  • A tych, zgodnie ze spisem fauny zamieszkującej tereny Ujazdowskiego, sporządzonym przez Pawła Kozłowskiego ornitologa i redaktora książek przyrodniczych, który od kilku lat pracuje na portierni Zamku i Laboratorium jest całkiem sporo. W parku oprócz jeży, lisów, kun i nietoperzy żyją dzięcioły, sikory, gołębie, strzyżyki, rudziki, słowiki, kosy, kwiczoły, świstunki, sroki, sójki i wrony, szpaki, wróble i zięby, a także kaczki krzyżówki i mandarynki. Te ostatnie chętnie gniazdują nie tylko w dziuplach ujazdowskich drzew, ale i w większych budkach dla ptaków. Dlatego oprócz instalacji karmnika oraz 15 nowych skrzynek lęgowych dla mniejszych ptaków i 5 nieco większych szpakówek Paweł rekomenduje także budowę jednej dużej skrzynki, niby dla puszczyków, a tak naprawdę właśnie dla mandarynek. W końcu to ich tu stałe sąsiadki.   
  •  
  • Mieszkają tu z nami szerszenie. Pewnie mają gdzieś pod dachem gniazdo. Nie obawiam się ich, ponieważ rodzice nauczyli mnie, że jeśli okażę tym owadom szacunek, nic mi nie zrobią. Nie przeszkadza mi, kiedy latają mi w pokoju nad głową, ale martwię się o nie, bo widzę, że nie potrafią się przez te nasze wysokie okna wydostać. Kiedy wracam po weekendzie, znajduję je martwe na biurku. Dlatego ilekroć widzę, że jakiś się tu zaplącze, biorę moją związkową flagę Solidarności, która jest odpowiednio długa… 
  • I je przeganiasz?  
  • Nie! Najpierw nęcę je kolorem, a potem najdelikatniej jak potrafię przesuwam za pomocą materiału ku uchylonym oknom. Ale teraz, jak o tym rozmawiamy, przychodzi mi do głowy, że mógłbym jeszcze zostawiać im na weekend miseczki z wodą! Że też wcześniej o tym nie pomyślałem!. 
  • (Z rozmowy z pracownikiem Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, 14 listopada 2024.) 
  •  
  • Rewitalizacja parku łatwa nie będzie. Ale na pewno wyjdzie wszystkim na dobre. Choć w przeszłości nie zawsze społeczność CSW się z tą przestrzenią lubiła. Jeszcze na początku lat 90. pracownicy regularnie odprowadzali zimą koleżanki na przystanek, żeby nie chodziły po zmierzchu same. W parku dochodziło bowiem nie tylko do gwałtów, ale i morderstw. Podczas jednego z wernisaży zauważono za oknem na trawniku ciało nagiej kobiety i trzeba było wzywać policję. 
  •  
  • Nie tylko park ma taką nieoczywistą historię. Rozciągający się przed Zamkiem parking, dziś z oczywistych względów nielubiany, powstał w odpowiedzi na samochodową samowolkę warszawiaków ludzie rozjeżdżali autami trawniki i zastawiali parkowe alejki tak, że nie dało się przejść, a co dopiero przewieźć eksponaty. Zbudowana w latach 70. pobliska Trasa Łazienkowska, która połączyła centrum miasta z prawobrzeżną częścią Warszawy, zanieczyszcza do dziś znaczną część ekosystemu skarpy, na której stoi Zamek. 
  •  
  • A to zaledwie czubek góry antropogenicznych zmian, których doświadczyło to miejsce. Dlatego zdaniem jednego z wieloletnich pracowników Zamku, żeby faktycznie opisać historię jego zielonej transformacji, powinnam cofnąć się nie tylko do okresu odbudowy czy czasów carskich, ale i do podmiejskiego ogrodu księcia Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, a nawet do średniowiecznego grodu Jazdów jednego z pierwszych siedlisk zapowiadających współczesną Warszawę.
  •   
  • W rzeczywistości najlepiej byłoby zacząć tę opowieść od zlodowacenia, które uwarunkowało nie tylko rzeźbę terenu skarpy, ale i skład mineralny naniesionych na nią gleb. Ale taka perspektywa czasowa nie mieści się jednak w zamówionym tekście, pisanym na potrzeby kilkumiesięcznego projektu, realizowanego ze środków Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności między innymi, większymi celami statutowymi CSW. Współczesne publiczne instytucje sztuki żyją bowiem szaleńczym tempem grantów, dotacji, konkursów i rozliczeń, a nie, jak współtworzące je środowisko, rytmem sezonowych przemian i długą chronologią planetarnego trwania i kumulacji, o której Robert Macfarlane pisał w Podziemiach (w przekładzie Jacka Koniecznego) tak:  
  •  
  • Głęboki czas to oszałamiające przestwory historii Ziemi, które zbiegają się tu i teraz. Głęboki czas liczony jest jednostkami wzbudzającymi pokorę jako kontrast z chwilowością człowieka: epokami i eonami, a nie minutami i latami. Odmierzają go skały, lód, stalaktyty, osady gromadzące się na dnie mórz i dryf płyt tektonicznych. () Myślenie w tych kategoriach powinno służyć nie tyle ucieczce z niespokojnej teraźniejszości, ile jej reinterpretacji; zastąpieniu pośpiesznych żądz i złości starszymi, powolniejszymi opowieściami o tworzeniu i unicestwianiu. Świadomość głębokiego czasu w najlepszym razie pomoże nam dostrzec, że jesteśmy częścią darów, spuścizn i dziedzictw rozciągającej się na miliony lat w przeszłość i wybiegającej miliony lat w przyszłość, a tym samym skłonić nas do namysłu nad tym, co pozostawiamy po sobie przyszłym epokom i istotom. 
  •  
  • Oto, do jakiej refleksji i przemiany Zielony Zespół pragnie zaprosić całą społeczność Ujazdowskiego. Czy mu się to uda? Wciąż nie wiadomo. Na pewno wiele będzie zależało od rozstrzygnięcia konkursu i ministerialnego a być może także unijnego wsparcia. Nie ma co jednak tracić nadziei i mnożyć czarnych scenariuszy. Na razie są, działają, planują, rozpisują przetargi. Rozmawiają, zadają pytania, marzą, obserwują wiewiórki, wyciągają z koszy źle posortowane odpady, wynajdują na zapleczu potrzebne akurat kaloryfery, budują glebaria i nie mają czasu na publiczne dyskusje o roli instytucji sztuki w dobie zmian klimatu, bo wolą się skupić na zazielenianiu i pielęgnowaniu tych instytucji od dołu. Przy ziemi. Razem z klonami, mandarynkami, szerszeniami i deszczem.   
  •  
  • Trudno o piękniejszą baśń na okres kryzysu i zimowego przesilenia. 
  •  
    • Anna Wandzel