spektakl

Čekárna

„Przedstawienie (…) rozpoczyna się występem rodem z przedwojennego night clubu. (…) Między mężczyzn Pierwszy mężczyzna otwiera drzwi (…). Na tle oświetlonej turkusowo ściany leży kobieta z pierwszej sceny. (…)  Jest trupem sprzed wchodzi  kobieta w białej sukience i zaczynają tańczyć. (…) mężczyźni (…) zagradzają jej drogę i spychają na ziemię. (…) jak taran spychają ją w stronę jedynych drzwi (…). Drzwi zamykają się za nimi. Słychać odgłos przejeżdżającego pociągu.(…) We współczesnej poczekalni dworcowej mężczyźni zaczepiają dziewczynę w bluzie. (…) kilkudziesięciu lat (…). Tylko dziewczyna w bluzie idzie w stronę drzwi i usiłuje podnieść kobietę. (…) dziewczyna (…) dźwiga ciało zmarłej.(…) Niespodziewanie, to kobieta w bieli wnosi dziewczynę do poczekalni. (…) Symultaniczność dwóch okresów historycznych widać już na początku (…). Podobne przenikanie czasów powtarza się wielokrotnie i jest możliwe dzięki bardzo precyzyjnemu montażowi. (…)  Gdy (…) [kobiety] roześmiane przechadzają się (…), gdzieś z boku dobiega odliczanie. (…) ich zachowanie nabiera dziwnej nerwowości. Uderzają się w plecy torebkami, jakby się biczowały. (…) dołącza do nich mężczyzna (…). Jednak odliczanie, teraz wyraźnie po niemiecku, nie milknie. Torebki wypadają im z rąk, w popłochu zdzierają z siebie ubrania, tak iż zostają w samej bieliźnie. (…), zbijają się w grupę, a odliczanie nasila się. (…). Pchani siłą niemieckiej komendy przesuwają się w stronę drzwi, jak do otwartych drzwi wagonu towarowego. Czas, który w Čekárni współistnieje ze współczesnością, to holokaust. (…) a wpadające w ucho tango Pod naszymi Tatrami  jest pieśnią słowackich nacjonalistów. We współczesności twórcy odkrywają więc początki przemocy analogicznej do terroru hitlerowskiego. (…)  W interakcjach obu rzeczywistości zawsze uczestniczy dziewczyna w bluzie z kapturem. (…). Ona jako jedyna, nie odwraca głowy, gdy widzi leżącą kobietę, a tym samym tylko ona odczytuje historię, która rozegrała się w tym miejscu kilkadziesiąt lat temu. Przyzwolenie na małe zbrodnie codzienności jest (…) w tym przedstawieniu tym samym, co zapomnienie o zbrodniach przeszłości. (…) dziewczyna (…) nazwana została dziennikarką śledczą, jednak jej związek  z kobietą w bieli (…) jest czymś więcej niż dziennikarską fascynacją tematem reportażu. Łączy je bardzo silna, wręcz magnetyczna więź. (…) Ich bliźniaczość potwierdza mężczyzna (…), gdy w pewnym momencie zakłada kobiecie taką samą bluzę, jaką nosi dziewczyna. (…) coraz częściej widzimy, jak dziennikarka usiłuje uwolnić się z tych dziwnych zaplątań. (…). Na przykładzie związku głównych bohaterek pokazano w tym przedstawieniu stosunek (…) do tej szczególnej przeszłości, jaką była II wojna światowa. Twórcy zdają się mówić, że jedyną szansą na zrozumienie tamtych czasów jest identyfikacja. To utożsamienie jest jednak bardzo niebezpieczne – powracający z przeszłości mają w sobie coś wampirycznego. (…) W pewnym momencie jednak, to żywa (…) wchodzi w świat zmarłej. (…) Nagle wśród ofiar widzimy dziewczynę w bluzie, (…). Kobieta w bieli stoi w otwartych drzwiach (…) i patrzy na to, co się dzieje. Gdy (…) pasażerowie leżą na ziemi, z głowami  w otwartych walizkach, to właśnie dziewczyna zamyka ich martwe oczy. Kładzie się i przytula do nich, jakby przygotowywała się do takiej samej śmierci.(…) Podchodzi kobieta w bieli i tym razem to ona podnosi dziewczynę ze sterty zwłok; znowu zamieniają się miejscami i (…) to kobieta kładzie się wśród martwych ciał. Dziewczyna zostawia ją i idzie w stronę widowni. Obejmuje ją mężczyzna, a ona jeszcze znad jego ramienia patrzy na trupy. (…) Takie zakończenie jest zaskakujące i niejednoznaczne. Pozornie bohaterka jest uratowana i ocalona od śmierci. Uwalnia się od majaków przeszłości i znajduje bezpieczeństwo w ramionach mężczyzny. On prawie przez cały czas był obok kobiet, jak trzeci element układu (…) zawsze usiłujący przeszkodzić ich porozumieniu (…). Jest to także ten sam mężczyzna, który powtarzał gesty przemocy nazistowskiej. (…). Twórcy (…). Zmuszają widza (…) do śledzenia i rozszyfrowywania dziwnych losów dwóch kobiet, aż w końcu okazuje się, że on sam znajduje się w strefie śmierci.”  Zofia Dworakowska, Jeden czas, Didaskalia, nr 96, XII 2006.