projekt

Iren Moroz [Ірен Мороз]

Nadzieja za wszelką cenę
[Надія великою ціною]

W jednej chwili ktoś uznał, że może wyrwać człowieka ze zwykłego rytmu życia i sprawić, że będzie miał dość świata. A teraz chodzę między ścianami mentalnego ślepego zaułka. Codziennie zapalam mnóstwo świec i patrzę na nie przez długie godziny, mając nadzieję, że znajdę w sobie kawałek knota, by go zapalić i znaleźć choć trochę nadziei na życie. Krzyczę do niebiańskich świateł i pytam siebie: ile jeszcze trzeba czekać? Kim on jest, gdzie on jest, czym jest schronienie i dlaczego nie czuję spokoju i bezpieczeństwa, mimo że moje ciało jest bezpieczne? Dajesz mi schronienie fizyczne, ale kto da schronienie moim myślom, moim uczuciom, moim lękom, mojej miłości, mojej wierności? Kiedy pozwolę sobie podejść do białego płótna? Dlaczego dla ciebie jest to takie proste, a ja wciąż się boję i czuję dyskomfort? Dlaczego wciąż boję się zasnąć i obudzić? Inny kraj stał się teraz moim krajem. Teraz jestem daleko od zagrożenia fizycznych obrażeń, ale boli mnie tak bardzo, że nie mam siły, nie mogę wytrzymać i nie myśleć o bólu. Każdego dnia żyję w słabej nadziei i każdego dnia jej cena rośnie, a ona sama zanika. Nie mam czasu, żeby się ogrzać, moje serce i moja dusza nie odpoczywają nawet przez sekundę. Słyszę o bezpieczeństwie, ale nie wiem jak je odczuwać. Jak długo jeszcze trzeba czekać? Wszystko wokół jest kolorowe - a wydaje się czarno-białe. Dziś czy jutro nie ma znaczenia. Muszę jak najszybciej zapomnieć o wszystkim, co było wcześniej niż wczoraj. Ale wartkie strumienie myśli są jak dziki wiatr, zwalają mnie z nóg i nawet to, co zrobiłam po południu wieczorem staje się bez znaczenia. Umniejszanie wartości i zaprzeczanie prześladują każde moje działanie i każdy krok. Czas tylko potęguje pytania: kim jestem, czy jestem tutaj, co jest ważne, a co ważniejsze, na co mogę sobie pozwolić i kiedy przestanę sobie zabraniać, kiedy zobaczę, że wokół jest ktoś inny i kiedy usłyszę tę osobę, która do mnie mówi? Zrozumienie przepływu czasu sprawia, że bardziej się martwię. Zadręczanie samej siebie przeradza się w stały nawyk. Ale potem przychodzi świadomość, że nie jestem sama. Czuję, że może być lepiej i spokojniej (w mojej duszy). Od czasu do czasu udaje mi się wrócić do pracy i godzinami pogrążać się w godzenie się ze sobą. Pojednanie (nawiązanie pokojowych relacji) dosięga każdego, niezależnie od przeżyć w Ukrainie czy stanu emocjonalnego w innych miejscach.

Czas... Czas kogoś leczy, kogoś innego postarza, ciągnie się lub leci, spada na czyjeś barki cyklicznie „odtwarzając” jeden odcinek z życia. Dochodzę do siebie, gdy w mojej przestrzeni pojawia się nowe środowisko lub gdy dołączam do nowej społeczności, która jest zainteresowana tym, co robię i kim jestem. Łatwiej jest oddychać, myśleć, spać. Zaczyna pojawiać się nawet odrobina nadziei, ale za cenę tysięcy zniszczonych istnień ludzkich i niezliczonych godzin bolesnych przeżyć każdej osoby, która w lutym została wyrwana z teraźniejszości.

... – i co dalej?

  • Tekst
    • Iren Moroz

___________________________________________________

В одну мить хтось вирішив, що може вирвати людину із звичного ритму життя і змусити нудити світом. І тепер я ходжу поміж стінами в ментальному безпутті. Щодня запалюю багато свічок і дивлюсь на них довгі години, в сподіванні відзнайти в собі частинку ѓніту, щоб підпалити його і мати хоч якусь надію на життя. Я без сил кричу небесним ліхтарям і питаюсь: а скільки ще чекати?  Хто він, де він, що таке прихисток і чому я не відчуваю спокою і захисту, попри те, що моє тіло в безпеці? Ти даєш мені фізичний прихисток, а хто дасть прихисток моїм думкам, моїм переживанням, моїм страхам, любові, моїй вірності? Коли я зможу собі дозволити підійти до білого полотна? Чому для тебе це так просто, а мені - досі лячно і не комфортно? Чому я досі боюся спати і прокидатись? Інша країна тепер стала моєю. Нині я далеко від фізичного ушкодження, але так болить, що немає сили терпіти і не думати про це. Я щодня проживаю у слабкій надії і щодня її ціна зростає і зотліває. Я не встигаю ні зігрітися, ні хоч на секунду спочити серцем і душею. Я чую про безпеку, але я не знаю як її відчути. Скільки чекати ще? Навкруги все кольорове - здається чорно-білим. Не має значення ні сьогодні ні завтра. Мені треба забути все якомога раніше ніж учора. Але стрімкі потоки думкування дикою вітряницею збиває з ніг і, навіть те, що я зробила сьогодні вдень - ввечері набуває пустого значення. Знецінення і заборона переслідують кожну дію і кожен крок. Час - лише додає запитань: а хто я, а чи є я тут, що є важливим чи важливішим, що я можу собі самодозволити і коли перестану самозабороняти, коли я побачу що навкруги є ще хтось і коли я почую того, хто до мене звертається? Розуміння плинності часу змушує хвилюватись сильніше. Самомордування стає звичним станом. Але згодом приходить усвідомлення, що я все ж таки не одна. Відчуваю що може бути краще і тихіше (в душі). Час од часу вдається повернутись до роботи і поринути у години самопримирення. Розмир (налагодження мирних взаємовідносин) відвідує кожного не залежно від прожитого досвіду в Україні чи пережитого емоційного стану деінде.

Час… Час когось лікує, когось старить, комусь тягнеться або летить, комусь тягарем лягає на плечі циклічно “граючи” один епізод. До тями приходжу коли в моєму просторі з’являється нове середовище або коли долучаюсь до нової спільноти, яка зацікавлена в тому що роблю і хто я є. Стає легше дихати, думати, спати. Навіть потроху починає з’являтись надія, але ціна її тисячі викресленних життів і незчисленні години тяжкого досвіду кожного, кого вирвали з сьогодення у лютому. 

… - а що далі?..

  • текст
    • Ірен Мороз