Inne ciała

Nagi Gianni w rozmowie z Dominikiem Skrzypkowskim

  • Jesteś artystą wizualnym, ale nie koncentrujesz się na obiektach. Tworzysz performanse, w których zhybrydyzowane ciała i obiekty są w ciągłym ruchu. Jakie znaczenie ma ruch w twojej twórczości? 
  • Pracuję zaczynając od obrazów, które łączę i zderzam ze sobą, więc czynnik ruchu odgrywa tu istotną rolę. Działam na polu obrazów, filmu i performansu. Istnieje ruch ku obrazom, ruch pomiędzy nimi oraz ruch, który obrazy w tobie wywołują. Poza tym od zawsze pracuję z ciałem, więc pojęcie ruchu wiąże się tu z ruchem ciała. 

  •  

  • Niektórzy uważają, że sztuki wizualne polegają tylko na tworzeniu przedmiotów...
  • Stając przed dziełem artysty wizualnego w klasycznym znaczeniu – obrazem czy rzeźbą – szukam tego, co poruszy mnie jako widza w fizyczny sposób. Nie fascynuje mnie obiekt sam w sobie, a raczej jego potencjał wzbudzania ruchu we mnie, bez względu na to, czy będzie on miał naturę wewnętrzną czy zewnętrzną. Chcę czuć się fizycznie zaangażowany w to, co widzę. Myślę, że ten aspekt wprowadziłem bezpośrednio do mojej twórczości. 

  •  

  • Czy odkrycie tej potrzeby wiązało się z jakimś wyjątkowym przeżyciem? 
  • Na początku głównie zwiedzałem wystawy. Były nawet interesujące, ale kiedy zacząłem częściej oglądać performansy, poczułem pragnienie fizycznego zaangażowania. Wiązało się to też z ludźmi, których spotykałem na swojej drodze: na scenie, na widowni i podczas towarzyskich spotkań po przedstawieniu. Nie miałem już do czynienia z obiektami w przestrzeni, ale z areną kontaktów międzyludzkich, co budowało poczucie wspólnoty. To było coś, co chciałem uczynić częścią mojej praktyki. 

  •  

  • Zacząłeś od sztuki wideo i tworzenia filmów. 
  • Tworzenie filmów stanowiło dla mnie rodzaj enklawy czy obszaru ochronnego. Film oferował intymną przestrzeń do działania tworzoną przez grupę ludzi, którzy robią coś razem, w oddzieleniu od samego momentu prezentacji przed publicznością. Był to okres, kiedy potrzebowałem tego rodzaju intymnej bańki. Potem nastąpiła ewolucja i dzisiaj bardziej interesuje mnie prezentowanie swoich prac na żywo. To wzięcie na siebie ryzyka innego rodzaju. 

  •  

  •  

  • Jak wspominasz swój pierwszy performans? 
  • Moja pierwsza praca performatywna nosiła tytuł Splendid i pomogła mi zrozumieć, na czym polega proces tworzenia w tym konkretnym medium. Musiałem stawić czoła specyficznej czasowości, jaką niesie ze sobą performans, co uświadomiło mi związane z nim możliwości i ograniczenia, oznaczało zmianę perspektywy. Kiedy robiłem filmy, łatwo było kontrolować wszystko, co dzieje się w kadrze, a poprzez proces montażu dodatkowo wpływać na to, jak praca będzie odbierana. W performansie, gdy wszystko dzieje się na żywo, w którymś momencie traci się tę kontrolę, trzeba odpuścić, zaakceptować, i to mi bardzo zaczęło odpowiadać. Wspólne działanie i poczucie zaufania między grupą ludzi połączonych pragnieniem zaangażowania się w dany projekt było również bardzo motywujące. 

  •  
  • Porozmawiajmy o postaciach, które kreujesz. Z jednej strony są to biologiczne, organiczne ciała, a z drugiej są one zmutowane, przynależą do innego, fantastycznego świata. W jaki sposób je konstruujesz? 
  • Jako artystę interesuje mnie badanie innych ciał. Od zawsze ciągnęło mnie do obrazów, performansów, show, malarskich przedstawień i fotografii, gdzie ciało jest medium transformowanym w celu osiągnięcia, bądź zbadania innych możliwości. Nasza tożsamość jest nieustającym ruchem współistniejących różnorodności; nie wierzę w redukowanie jej do garści „wartości minimalnych”. Poza tym w sposobach, w jakie wcielamy się w nasze ciała nieustannie mamy do czynienia z różnorodnością. Badam te idee poprzez elementy sztuczności, materialności i estetyki. Inspirują mnie również ludzie, którzy radykalnie zmieniają swoje ciała, tak w życiu codziennym, jak i w działaniach artystycznych. 

  •  

  • Czy uważasz transformację ciała za sposób dotarcia do jakiegoś głębszego doświadczenia? 
  • Tak, uświadomiłem to sobie w ciągu ostatnich kilku lat. Myślę, że jest taka potrzeba płynąca gdzieś z wewnątrz. Wcześniej dużo pracowałem z zewnętrznymi aspektami ciała i z estetyką. W pewnym momencie poczułem jednak, że istnieje też impuls wewnętrzny, który tworzy własne kształty, obrazy i napięcia, ale w sposób bardziej abstrakcyjny. To znajduje przełożenie na bardziej rozpoznawalne kształty i formy na zewnątrz. Wiele transformacji cielesnych wynika z tego napięcia. Nigdy nie jest to pragnienie czysto formalne, a raczej wewnętrzne napięcie, które napędza potrzebę ekspresywnej transformacji i eksperymentowania. Jest to ciekawy i wartościowy kontrast, który chciałem wprowadzić do mojej twórczości. 

  •  

  • Tak też zacząłeś tworzyć maski?
  • Wychowywałem się na szwajcarskiej wsi. Już jako dziecko wymyślałem fantastyczne ciała, które nie miały odpowiednika w moim bezpośrednim otoczeniu. Inspirowały mnie komiksy, albumy z reprodukcjami malarstwa, sceny z filmów, fotografia modowa... W owym czasie dużo rysowałem i w pewnym momencie przy pomocy przyjaciół zacząłem inscenizować sytuacje i postaci z moich rysunków. Chodziło o tworzenie i uwiecznianie alternatywnych tożsamości dzięki wykorzystaniu rekwizytów i makijażu. Wtedy też zacząłem robić maski. Później, kiedy studiowałem już na uczelni artystycznej, postanowiłem zainwestować w nabycie technicznych umiejętności, które dało się wykorzystać przy tworzeniu masek. Chciałem rozwinąć własną praktykę rzemieślniczą, która oparta byłaby na pracy stricte manualnej. Innym artystom spodobały się moje maski, zacząłem więc wykonywać oryginalne egzemplarze na potrzeby projektów artystycznych i teatralnych.

  •  

  •  

  • Fascynuje cię zwierzęcość jako narzędzie kreacji...
  • W dzieciństwie otaczało mnie wiele zwierząt, zacząłem więc wykorzystywać w mojej twórczości obserwacje ich zachowań, by w ten sposób nawiązywać do zachowań ludzkich. Ma to swoją podbudowę naukowo-teoretyczną, ale w moim przypadku w przeważającej mierze jest to wiedza intuicyjna, łącząca doświadczenie empatyczne z wyobraźnią, projekcją i spekulacją. 

  •  
  • Czy chodzi ci o zwierzęcy aspekt ludzkiej natury? 
  • Tak, i myślę, że odzyskanie łączności z tą zwierzęcością w nas jest bardzo ważne. Istnieje wiele przekonań na temat zwierząt z perspektywy ludzkich zwyczajów i historii. Myślenie ewolucyjne utwierdzało nas w przekonaniu o odrębności ludzi od zwierząt, tak, jakbyśmy my byli w jakiś sposób uprzywilejowani. Myślę, że dzisiaj ciekawsze jest przyjęcie nieco skromniejszej postawy i odzyskanie połączenia ze zwierzęcą częścią nas. W świecie zwierzęcym istnieje wielce bogata i wartościowa różnorodność, o której zwykle zapominamy. Powszechnie, również w tym przypadku, uprościliśmy wszystko, redukując różnorodności, by stworzyć szufladki i kategorie. Naprawdę musimy się uwrażliwić, by odtworzyć naszą więź z planetą, a zwierzęta są bezcennymi nauczycielami w tym procesie. 

  •  

  • Jak wykorzystujesz narrację w swoich performansach? 
  • Czasem próbuję upchać całą masę rzeczy w jeden wątek, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że jest to cofanie się do bardzo konwencjonalnych tradycji opowiadania, które rozwijały się przez stulecia, a które dzisiaj wydają mi się nieprzekonujące. Myślę, że narracja jest w istocie o wiele bardziej rozczłonkowana niż jakakolwiek linearna opowieść, zwłaszcza od czasu, kiedy w naszym życiu i naszej relacji ze światem obecny jest internet. Nie ukrywam jednak, że kiedyś chciałbym zrealizować adaptację klasycznej sztuki teatralnej, ale bardziej jako wyzwanie i nowe doświadczenie. 

  •  

  • Chciałbym zapytać o pojęcie queeru w twojej twórczości. Czy definiujesz je na własny użytek? 
  • Podoba mi się słowo „queerować”. Queerowanie jako zmiana punktu widzenia mająca na celu zmianę stanu rzeczy i ujrzenie, jak sprawy przybierają inny obrót, jak tworzą się nowe relacje w przestrzeni czy pomiędzy ludźmi. Chodzi również o eksperymentalne łączenie i mieszanie różnych rzeczy w celu tworzenia nowych możliwości i punktów widzenia. 

  •  

  • Na przykład poprzez budowanie innych tożsamości? 
  • Chodzi o bycie wieloma rzeczami naraz. Cały urok tkwi w różnorodności. Chodzi o podważenie idei, że wszystko musi być zredukowane do jedności, że musi zostać uproszczone, by mogło być zrozumiane, że wszystko trzeba zaszufladkować i jednoznacznie skategoryzować. Queer oznacza zaakceptowanie faktu, że nie istnieje jeden sposób, ale wiele sposobów i że one się zmieniają; chodzi o to, by pozwolić sobie widzieć rzeczy, świat i ludzi jako byty zmienne. Chodzi o otwieranie przestrzeni zamiast ich zamykania. O krążenie i orientowanie się poprzez inne, nienormatywne ścieżki. 

  •  
  • Jakie są twoje obecne artystyczne zainteresowania? 
  • Moja uwaga skupia się ostatnio na tym, co na własny użytek nazywam „prymitywnymi cyborgami” – istotami łączącymi prymitywną naturę ciała z wirtualnymi przyszłościami, jakie ono obejmuje. Są one dla mnie przedmiotem raczej namysłu niż prostej fascynacji. Chodzi przy tym o zdefiniowanie pola napięcia, które łączy przeszłość z przyszłością poprzez teraźniejszość ciała performera. Pracuję obecnie nad performansem dla pięciu wykonawców wyposażonych w mechaniczne protezy, które paradoksalnie uczynią ich postawę bardziej pierwotną. Całość ma charakter gry, w ramach której muszą oni na nowo określić swój stosunek do ciała, do przestrzeni i do siebie nawzajem. Będę więc pracował z choreografami, by nauczyć się czegoś z ich punktu widzenia o materiale, który wnoszę. To bardzo ekscytujące!

  •  

  •  

  • Spędziłeś już pięć miesięcy na rezydencji w Zamku Ujazdowskim. Jak postrzegasz ten okres w swoim karierze artystycznej? 
  • Ta rezydencja okazała się dla mnie bardzo interesująca. Czuję, że to przełomowy okres. Pół roku za granicą jest świetną okazją dla artysty do podsumowania dotychczasowych dokonań i uzyskania głębszego wglądu w to, co nadchodzi i co chce się robić dalej. To cenny moment, bo miałem wrażenie, że pewne rzeczy, które robiłem, już się dokonały, wypełniły, i teraz czuję, że w przyszłych projektach chcę spróbować nieco odmiennego podejścia i sposobu pracy. Jest to dla mnie czas na obejrzenie się wstecz i na wybiegnięcie spojrzeniem naprzód, a wszystko to w towarzyszącym mi doskonałym nastroju. Bardzo doceniam to, że mam taką możliwość. 

Film: Marta Bogdańska, Karolina Sobel

Rozmowa przeprowadzona podczas rezydencji Nagiego Gianniego w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Fot. Katarzyna Szugajew

Inne ciała