Ewa Bobrowska
Aberracje odniesienia
Obraz może stać się stawką w rozmaitych grach językowych, a znak jest nieredukowalną częścią języka. Obrazy, znaki i słowa pozostają tak współzależne, że „w grze przedstawienia punkt źródłowy staje się nieuchwytny. Istnieją obrazy i słowa odsłaniające jedne do drugich, nie ma jednego prostego początku”, jak pisze Derrida. Nie jest nim reporterskie bałwochwalstwo faktu, nie jest nim też współzależny mechanizm sztuki i jej krytyki, czy teorii. Jeżeli rozważyć reportaż czy krytykę sztuki jako ruch krążenia wokół tego, co niemal nieobecne lub nieosiągalne, ruch ten pozostaje w szczególny sposób świadomy swej jałowości.
Życzeniem sztuki byłoby pozostać nieskończenie, absolutnie i negatywnie wolną, niczym Kierkegardowska ironia, która czyni podmiot nieskończenie wolnym i lekkim w stosunku do rzeczywistości i jej opisu. Sztuka chciałaby w milczeniu doskonałości formy trwać jak niezwykle sugestywne wizualne olśnienie odsłaniające wewnętrzną strukturę rzeczywistości, olśnienie, które wydzierałoby Heideggerowski prześwit bytu. W rzeczywistości jednak sztuka i teoria wikłają się w dwuzwrotnej referencyjności.
Tak jak narracja musi sięgać do obrazu, figury, analogii, tak obrazowość wymusza narrację, która może zaistnieć poprzez pewną konieczną nieobecność tego, co Derrida określa jako ślad śladu odbiorcy, ślad śladu referencji, ślad śladu komunikacji. Ślad teorii konstytuuje sztukę, ale też odwrotnie. Wzajemna obecność musi jednak pozostać niepełna, aż do granic nieobecności znajdującej swą kulminację w motywie śmierci.
Sztuka i mowa pozostają dla siebie nawzajem celem działania, ale i przedmiotem toczącego się konfliktu, który jak dowodzi wystawa, nie pozbawiony jest także aspektu etycznego. Konflikt ten, określany przez Lyotarda jako différend, dotyczy sytuacji niewspółmierności dyskursów, braku rozstrzygalnika wspólnego obu stronom konfliktu, niemożności artykulacji racji jednej strony w języku właściwym drugiej. Sztuka może się jedynie wydarzać, podobnie jak filozofia, wraz z Derridiańskim myśleniem strukturalności struktury. Nieuchwytne différance Derridy odnosi się do „mediacji czasowej między dziełem sztuki a bytem nietrwałym, w którym mistyfikacja dzieła wydarza się jako prawda”.
Interesujący jest konflikt między miarą świata a niezgłębioną otchłanią prawdy utajonej, skrywającą się przed niezmiennie nieadekwatną, niepełną artykulacją w częściach mowy dyskursu artystycznego. Wyniesienie Heideggerowskiej prawdy skrytości ponad horyzont percepcji zmysłowej i intelektualnej nie może odbyć się bez konfliktu. Toczy się spór, a wraz z nim ujawnia się różnia – przestrzeń pomiędzy dwoma brzegami Heideggerowskiego rozstępu, powstałego w wyniku rozdzielenia koherentnej, choć jedynie powierzchniowej struktury.
Forma skrywająca musi jednak być ukształtowana tak, aby stać się odwzorowaniem tego, co ukrywa.
- Tekst
- Ewa Bobrowska