Jon Eirik Lundberg

Niechciane przestrogi. O skandynawskiej recepcji kolaży Dana Parka

Szwedzki artysta Dan Park jest prawdopodobnie osobą o najgorszej opinii w całej Skandynawii. Dwukrotnie został skazany na karę więzienia za podżeganie do nienawiści na tle różnic etnicznych. Wyroki te opierają się na specyficznym orzeczeniu szwedzkiego sądu: postanowiono, że sądy nie mają kompetencji do interpretowania fotografii. Na tej podstawie sąd odrzucił kontekst i treść kolaży Parka i ocenił je wyłącznie na podstawie warstwy wizualnej prac. Z punktu widzenia filozofii, to stwierdzenie można zakwestionować. Czy w ogóle możliwym jest, aby powstrzymać własny umysł przed dokonywaniem aktów interpretacji danych zmysłowych? Odpowiedź na to pytanie prawdopodobnie brzmi nie, ponieważ wymagałoby to posiadania dwóch „oddzielnych” umysłów, z czego „pierwszy” musiałby mieć moc rozkazywania „drugiemu”. Co więcej: ponieważ decyzja została podjęta w momencie, gdy personel sądu zapoznał się z pracami, „drugi” umysł musiałby również mieć moc „wymazywania” procesów interpretacyjnych, które zaszły wcześniej w „pierwszym” umyśle. W sumie stanowi to zasadniczo błędną podstawę uzasadnienia wyroków, które opierają się na władzy, a nie na prawdzie. W tej konkretnej sytuacji nie można więc w zupełności wykluczyć wpływu politycznego oportunizmu na działania sądu.

Park zadeklarował, że skoro większość street artu w Szwecji porusza tematykę lewicową, to on sam będzie badał przeciwny wątek, pracując z problemami społecznymi z prawicowego punktu widzenia. Doprowadziło to do przekonania, że Park jest osobą o przekonaniach „prawicowych.” Jego kolaże zawierają zarówno materiał wizualny, jak i teksty. Te ostatnie to często wypowiedzi lub stwierdzenia, które w dominującym odbiorze jego twórczości przypisywane są samemu Parkowi. Twierdzenia o jego preferencjach politycznych oraz o tym, że on sam jest autorem tych stwierdzeń, poparte są informacjami o tym, gdzie pojawia się prywatnie – Park został sfotografowany na koncercie, na którym obecni byli szwedzcy neonaziści oraz obok innego neonazisty na imprezie. Ta informacja została podana do publicznej wiadomości przez „tajne służby” duńskiej lewicowej grupy ekstremistów Antifa, Redox. Grupa Redox nazywa się „kolektywem badawczym”, ale przez lata utworzyła archiwum osób, które uważa za wrogów politycznych. Niektóre z tych osób są terroryzowane w swoich domach, a następnie oferowane są im „programy wyjścia”. Ten modus operandi imituje sposoby w jakie rząd, a konkretnie policja, postępuje wobec ekstremistów. Redox umieszcza fotografów przy wejściu na konferencje wolności słowa, aby zastraszać uczestników i zniechęcać ich do ponownego uczestniczenia w podobnych wydarzeniach. Ta właśnie grupa jest głównym źródłem narracji na temat tego, że Park „jest nazistą”. W archiwum Redox znajdują się tysiące nazwisk innych „nazistów”, którzy są zwykłymi obywatelami uczestniczącymi w konferencjach poświęconych nurtującym ich sprawom, tym samym korzystając z prawa do swobody zgromadzeń, wolności myśli i słowa. Redox najwyraźniej nie respektuje tego praw i stara się je odbierać innym. Grupa ustanowiła własny, równoległy porządek polityczny. To nic innego jak „nawoływanie do buntu” [sedition], a w czasach przednowoczesnych osoby oskarżone o bunt i tego typu działalność wywrotową były skazywane na śmierć.

Biorąc pod uwagę charakter grupy Redox, oskarżenia przeciwko Parkowi dotyczące jego powiązań z „nazizmem” muszą zostać poddane krytyce. Nie można traktować Redox jako rzetelnego i neutralnego źródła informacji.

Moim zdaniem suma tych wszystkich zarzutów prowadzi do wypaczenia interpretacji prac Parka, co w ostatecznym rozrachunku może sugerować wpływy pewnej politycznej agendy.

Pokrótce skonfrontuję pierwszy zestaw założeń dotyczących orientacji politycznej Parka. Z całego jego dorobku, jasno wynika, że Park od młodości jest przede wszystkim „anarchistą opinii”. Faktem jest również, że niektóre gałęzie muzyki metalowej przyciągają wszelkiego rodzaju ekstremistów, zarówno „lewicowych”, jak i „prawicowych”. Nie należy jednak mylić tych terminów z podziałem na lewicę i prawicę w kontekście parlamentaryzmu. Co do zasady nie istnieje związek pomiędzy partiami politycznymi a brutalnymi, totalitarnymi sektami. Partia lewicowa jest takim samym wrogiem dla lewicowego ekstremisty, jak partia prawicowa, i odwrotnie. Biorąc to pod uwagę, grupy te stanowią – co należy podkreślić – zagrożenie dla społeczeństwa i robią wszystko, co w ich mocy, aby zaburzyć porządek społecznego. Ponadto zagrażają jednostkom, które uważają za swoich wrogów. Mimo to granica pomiędzy tymi grupami a sceną muzyczną może być mętna. Sama obecność na tego typu wydarzeniach sama w sobie nie określa orientacji politycznej żadnej jednostki.

Prawdą jest również, że żadna z osób, które wyciągnęły wnioski na temat poglądów politycznych Parka, nie zapytała go, co on sam myśli na ten temat. Miałem okazję zadać mu 30 standardowych pytań w formule mającej na celu określenie, z którymi kandydatami wyborca ma najwięcej wspólnego – okazało się, że Park ma najwięcej wspólnego z kandydatami z dwóch partii lewicowych.

Oczywiście nie jest to naukowo dowiedzione podejście do jakiegokolwiek zjawiska, ale z drugiej strony problem ten nie ma charakteru naukowego. Jeśli chodzi o poglądy polityczne Parka, nie widzę innego wyjścia, jak tylko stwierdzić, że jest tym, za kogo się podaje: anarchistą w kwestii władzy, który w innych kwestiach skłania się ku wartościom kulturowo chrześcijańskiego społeczeństwa, w którym dorastał.

Myślę, że widać to też w jego kolażach, o ile chce się w nich ujrzeć [jego] cierpiącą świadomość.

Kolaże Parka często zawierają ostrzeżenia skierowane do odbiorców, prezentowane bezpośrednio i bez ogródek. Park ironizuje na temat różnych postaw, np., że zawsze dobrze jest „walczyć z władzą” [fight the power], być idealistą lub wyobrażać sobie nowe społeczeństwo. Innymi słowy, krytykuje nastroje rewolucyjne i ostrzega przed niebezpieczeństwami utopizmu. Jego kolaże obnażają także „martwy punkty” w walce antyrasistowskiej, zwłaszcza gdy nie jest ona w stanie stawić czoła rasizmowi pomiędzy mniejszościami. Ten martwy punkt naraża jednostki na te same niebezpieczeństwa, którym walka antyrasistowska powinna oficjalnie zapobiegać. Prawdopodobnie właśnie tu zakorzeniony jest gniew wobec Parka: kiedy dobrodusznym osobom, które myślą, że postępują właściwie, mówi się, że ponoszą odpowiedzialność za zło, starają się unicestwić posłańca.

Aby zilustrować ten punkt, przytoczę trzy przykłady.

Pierwszy to kolaż łączący zdjęcie Andersa Behringa Breivika, niesławnego norweskiego terrorysty, oraz hasło „walcz z władzą”. W mojej interpretacji tej pracy Breivik mówi „walcz z władzą”. Breivik dorastał w rodzinie aktywnej politycznie, oboje rodzice byli członkami Norweskiej Partii Pracy. Jak twierdzą niektórzy, chorym psychicznie Andersem kierowała silna nienawiść do ojca, który nie chciał się z nim widzieć, a więc zaatakował wszystko, co reprezentował ojciec, zawodowy dyplomata i członek partii. Stwierdzenie, że Partia Pracy „jest potęgą”, nie jest całkowicie błędne – partia ta dominowała w norweskiej polityce przez dziesięciolecia po drugiej wojnie światowej. Jednocześnie „walcz z władzą” to hasło lewicowe – łatwo mogłoby stać się hasłem dla dużej części członków Partii Pracy. Opisuje światopogląd, powszechny na skandynawskiej lewicy – społeczeństwo burżuazyjne jest wrogiem. Ten światopogląd doprowadził do dziesięcioleci codziennego, rutynowego potępienia Izraela i USA. W trakcie procesu Breivik określił swoje czyny jako „okrutne, ale konieczne”. To wyrażenie oddaje logikę maoistów. „Aby zrobić omlet, trzeba rozbić jajka”. Breivik twierdził również, że „poświęcił się”, zabijając innych; spaczone odwrócenie chronologii, jakie można znaleźć we wszystkich ruchach totalitarnych – nie tylko w nazistowskim stwierdzeniu, że Aryjczycy byli „otoczeni przez żydostwo”, a zatem działali w „samoobronie” atakując Żydów. Nieuzasadnione użycie hasła „walcz z władzą” przez Breivika ukazuje zatem fundamentalnie błędne rozumienie totalitaryzmu. Kolaż Parka umieszcza również Breivika po stronie osób, które ten zaatakował. Może się to wydawać wyjątkowo bezczelne, ale historycznie taki zwrot wydarzeń nie jest rzadkością w religiach politycznych. Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego przeprowadzała czystki wśród swoich lojalnych i oddanych członków, oskarżając ich o zdradę stanu. Na swoją obronę mogli powiedzieć: „Ale ja jestem lojalnym i oddanym członkiem partii!” Na co policja polityczna (NKWD) odpowiedziałaby: „Jeżeli naprawdę tak myślisz, to musisz dać partii ustępstwo, o które partia prosi”. Po czym i tak zostaliby straceni, za przestępstwa których nie popełnili. Kolaż Parka obnaża głębokie zniekształcenia totalitaryzmu. Mówi też, że nie należy bezkrytycznie przyjmować hasła „walki z władzą”.

Drugi kolaż jest na pierwszy rzut oka wyjątkowo bolesny i zawiera niektóre z wyżej wymienionych cech. Przedstawia przemówienie Adolfa Hitlera. Tym razem hasło brzmi: „Nie tylko (słowo na »n« w liczbie mnogiej) mają marzenia”. Użycie „słowa na »n«” sprawia, że praca jest prawie niemożliwa do obejrzenia, ponieważ tak rażąco narusza wszelkie normy komunikacji. Ale być tak jak Nietzsche, Park usiłuje „uczyć za pomocą młotka”. Nie po to, by przekonywać czytelnika, ale żeby go „obudzić”. Pomińmy jednak na chwilę ten trujący termin. Kolaż zdaje się mówić: Marzenia o „nowym społeczeństwie” mogą być niezwykle niebezpieczne. Marzenie Martina Luthera Kinga to marzenie o normalności, praca tego nie krytykuje. Jest natomiast ukierunkowana na utopijne fantazje różnych gałęzi socjalizmu. W podwójnie obraźliwym geście Park umieszcza Hitlera w gronie socjalistycznej „rodziny”, czyli wśród osób, które marzyły o nowym świecie i społeczeństwie – Stalin, Lenin, Mao, Castro itd. popełnili zbrodnie o wielkości porównywalnej lub nawet większej niż zbrodnia Hitlera. To ostrzeżenie jest więc ostrzeżeniem przed wszelkiego rodzaju totalitaryzmami, wyrażone słowami marzenia, które zawsze było uzasadnione (normalność). Park zmusza widza do odróżnienia Luthera Kinga od europejskich ideologów, tym samym umieszczając europejską lewicę po złej stronie Historii. Z tego punktu widzenia nietrudno dostrzec źródło nienawiści do Parka.

Trzecim przykładem jest praca „Hang On Afrofobians” [Trzymajcie się, afrofobowie]. To był kolaż, który przyniósł Parkowi pierwszy wyrok więzienia. Odtwarza makabryczne wydarzenie w rodzinnym mieście Parka, Malmö. Mężczyzna pochodzenia afrykańskiego poszedł na plac zabaw ze swoim półtorarocznym synem. Z jakiegoś powodu wdał się w sprzeczkę z grupą kobiet. Niedługo potem pojawiło się dziesięciu mężczyzn i zaatakowało go. Pobili go na oczach jego płaczącego dziecka, a następnie próbowali zrzucić z kładki dla pieszych przecinającej autostradę. Na szczęście mężczyzna przeżył atak. Przez tydzień w sprawę zaangażowana była szwedzka opinia publiczna. Media przedstawiały wydarzenie jako okropne wydarzenie na tle rasistowskim, przyjmując za pewnik, że sprawcami byli biali Szwedzi. Nagle na małym blogu pojawiła się informacja, że napastnicy byli Kurdami. Doprowadziło to do natychmiastowego zaciemnienia wiadomości w sprawie. Zniknęła ze sfery publicznej. Powodem jest przekonanie, że złe wieści dotyczące osób należących do mniejszości mogą prowadzić do rasistowskich ataków na innych członków mniejszości. To przekonanie nigdy nie zostało sprawdzone ani udowodnione, a nawet dyskutowanie o nim jest po części tematem tabu. Jeśli tego nie rozumiesz i dlatego chcesz o tym porozmawiać, możesz znaleźć się po złej stronie. A jeśli jesteś po właściwej stronie, to nie musisz o tym dyskutować. Park podsumował całą tę sprawę w jednym ze swoich kolaży. Głównym motywem jest kładka dla pieszych, z której zwisają trzy pętle, a każdej z nich głowa z imieniem. Wszyscy mężczyźni są czarni, jeden z nich to ofiara a dwaj pozostali byli aktywni w pierwszym tygodniu debaty oskarżając szwedzkie społeczeństwo o rasizm. Obaj zamilkli po ujawnieniu przynależności etnicznej sprawców. Kolaż mówi zatem: rasistom rasizm może ujść na sucho, o ile sami należą do mniejszości etnicznej. Jest to oczywiście niebezpieczna sytuacja – oznacza, że instytucje państwa nie funkcjonują prawidłowo. Przypomina to kontekst piosenki Strange Fruit, wykonanej po raz pierwszy przez Billie Holiday. W tamtych czasach wieszanie ludzi na chybił trafił było oczywiście nielegalne, ale nadal często spotykało czarnych mężczyzn w południowych stanach USA i stanowiło stan wyjątkowy – stan anarchii. Rządowy agent antynarkotykowy postanowił zniszczyć karierę Holiday z powodu tej piosenki i odniósł sukces. Jest teraz opisywany jako rasista, ale uważam, że jest to drugorzędne w stosunku do sedna sprawy: chciał uniemożliwić jej wykonanie piosenki, a tym samym mówienie prawdy o stanie wyjątkowym w południowych stanach USA. Kolaż Parka wskazuje na podobną kwestię: w naszym społeczeństwie istnieje sfera, w której instytucje są bezsilne. A tam, gdzie nie ma władzy, jest przemoc, jak zauważyła Hannah Arendt.

Konsekwencje kolażu są intrygujące. Ponieważ sama sprawa ataku na mężczyznę została stłumiona, zwrócono uwagę na kolaż Parka. Został oskarżony o „podżeganie nienawiści wobec mniejszości” – ponieważ przedstawił czarnych mężczyzn w pętlach zwisających z mostu. Jednak należałoby uczciwie przyznać, że praca przedstawia to, przed czym ostrzega. Mówi: „To może mieć miejsce, jeśli pozwoli się na rozwój obecnego stanu rzeczy”. Jednak ponieważ dyskusja na temat incydentu, do którego odnosi się Park, została stłumiona, uwaga skupiła się na jego kolażu. Jedna z przedstawionych w pętli osób oskarżyła Parka o rasizm i tak rozpoczęła się sprawa sądowa. W Kopenhadze zorganizowano demonstrację przeciwko Parkowi, na której dziewczyna i syn ofiary szli w pierwszym szeregu. Nie było demonstracji przeciwko sprawcom przemocy i nigdy ich nie zidentyfikowano. Uszło im to na sucho.

Teraz, dziesięć lat później Szwecja jest teraz pełna przemocy, niemal codziennie mają miejsce zabójstwa. W zasadzie żadna z tych ofiar nie jest etnicznymi Szwedami.

Czwartym i ostatnim przykładem jest instalacja Parka wykonana w przestrzeni publicznej w pobliżu synagogi w Malmö. W tym czasie społeczność żydowska była narażona na ataki ze strony grup związanych ze sprawą palestyńską. Ten problem był widoczny od lat, ale w tym okresie wokół niego pojawił się rozgłos, którego wcześniej było brak. Społeczność żydowska w Malmö doświadczyła w ostatnich latach exodusu, niektórzy przenoszą się do Izraela w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Jak to często bywa w Szwecji normą, publiczne komunikaty rządu – a dokładnie Partii Socjaldemokratycznej – mają tendencję do minimalizowania problemu i oskarżania tych, którzy się nim zajmują, o wzniecanie niepokojów społecznych, napędzanych nienawiścią i motywami rasistowskimi. Latem 2021 r. szef policji w Malmö zasugerował, że obywatele powinni „myśleć o innych rzeczach” niż przemoc w mieście. Kiedy wiadomość o atakach na Żydów przeszła do sfery publicznej – był to niezwykły moment prawdy – Park skomentował to w swój zwykle ostry sposób.

Stworzył dwa przedmioty, które zostały zamontowane na tylnej stronie znaku drogowego w pobliżu synagogi. Jednym z nich była metalowa puszka z napisem „Cyklon-B”. Drugą była swastyka z zaprasowanych koralików. Ta popularna dziecięca zabawka używana zarówno w domach, jak i iw przedszkolach jest ściśle powiązana ze szwedzkim pojęciem „folkhemmet” – „dom ludu” opisującym odpowiedzialność państwa za dobrobyt obywateli od narodzin aż do śmierci. To samo państwo było sojusznikiem reżimu nazistowskiego, dostarczając ważne surowce (stal) dla armii Hitlera oraz swobodne wkraczanie na teren kraju wojsk niemieckich podczas kampanii przeciwko Norwegii. Król szwedzki i elita społeczeństwa w dużym stopniu otwarcie opowiadali się za narodowym socjalizmem. Gdy norweska rodzina królewska ledwo uciekła przed najeźdźcami nazistowskimi w 1940 roku, królowa, która była Szwedką, wróciła na krótko do Sztokholmu jednak nie była tam mile widziana i przeniosła się do Anglii i Ameryki. Uciekającej rodzinie królewskiej odmówiono wjazdu do Szwecji. Tak więc swastyka wykonana z koralików wskazuje na dyskretną, ale przerażającą ciągłość. Wynika on z tego, że szwedzki rząd nie jest w stanie chronić społeczności żydowskiej w Malmö, a zamiast tego zastrasza ludzi próbujących wyjaśnić ten problem. Puszka „Cyklon-B” jest wyraźnym ostrzeżeniem: „Historia pokazuje, do czego mogą prowadzić takie rzeczy”.

To właśnie to, o czym kategorycznie zabrania się mówić w Szwecji: fakt, że członkowie mniejszości mogą wyznawać antysemityzm, czy mieć rasistowskie poglądy. W ten sposób przestrogi Parka, konfrontujące się z antysemityzmem, rasizmem i porażką szwedzkiej demokracji, traktowane są jako przestępstwa kryminalne. To jest obraz rozległego stanu rzeczy – Park jest jedynie jednostką wśród całych rzesz szwedzkiego społeczeństwa podzielających te same poglądy. Każdy widzi, jak traktowany jest artysta, wyciąga z tego wnioski i uczy się milczeć. A pod osłoną tego milczenia mają miejsce niewyobrażalne zbrodnie.

Zdjęcie w tle

Kolaże Dana Parka prezentowane na wystawie Sztuka polityczna. Fot. Daniel Czarnocki