Przeciw pamięci jednostronnej
Z chilijską kuratorką fotografii Montserrat Rojas Corradi rozmawia Paulina Jeziorek
-
Oglądałam zdjęcia z czasów dyktatury w Chile, które składają się na wydany przez ciebie w tym roku album Visible/Invisible Photographers During the Dictatorship. Prezentujesz w nim zdjęcia z okresu dyktatury wojskowej w Chile. Moją uwagę przykuła np. fotografia, która pokazuje jeden z pierwszych protestów, ale ludzie wyglądają na niej raczej jak w ekstatycznym tańcu. Starasz się pokazać inne oblicze tamtych czasów? W jaki sposób dokonywałaś selekcji zdjęć?
-
Chilijska fotografia tamtych czasów ukazuje pucz wojskowy, do którego doszło 11 września 1973 roku. Są też inne zdjęcia związane z pierwszymi politycznymi demonstracjami wczesnych lat 80. Jednak brak w nich różnorodności punktów widzenia. Ja skupiłam się na ukazaniu innej strony zdjęć zrobionych podczas wojskowej dyktatury – codzienności, melancholii, spotkań i zgromadzeń i również tego, co działo się na ulicy.
-
-
-
Gdzie i jak szukałaś interesujących cię zdjęć? Jakiego rodzaju archiwa przeszukiwałaś? Posiadacie narodowe archiwa fotografii w Chile?
-
Posiadamy, ale one zostały stworzone całkiem niedawno. Można tam znaleźć chilijską fotografię z ostatnich stu lat. Cały projekt rozpoczął się od pojedynczego zdjęcia, które odkryłam, będąc w Niemczech. To była fotografia przedstawiająca moich rodziców wraz z moją siostrą, zrobiona w Niemczech – byli pierwszymi chilijskimi imigrantami, którzy przybyli do Niemczech w 1973 roku. Kiedy zobaczyłam to zdjęcie, zainteresowałam się fotografią z Chile. W ten sposób rozpoczęłam badania. Kiedy zapoznałam się z dostępnym materiałem miałam poczucie, że w pierwszych latach junty wojskowej fotografia właściwie nie istniała. Bardzo trudno było znaleźć wizualne reprezentacje tego okresu. Odnalazłam trzy fotografki, które pracowały w tamtym czasie. To Leonora Vicuna, Helen Hughes i Kena Lorenzini. Okazało się, że posiadają ogromne ilości nikomu nieznanych zdjęć. Przeszukiwałam również archiwa kościelne. W tamtym czasie kościół uległ rozłamowi. Część współpracowała z Augusto Pinochetem, ale druga część walczyła o prawa człowieka, próbowała pomagać biednym ludziom, stąd wzięła się Vicaria de la Solidaridad – organizacja broniąca praw człowieka założona przez Archidiecezję Santiago. Powstał wtedy magazyn społeczny „Revista Solidaridad”, z którym współpracowała jedna z odnalezionych przeze mnie fotografek – Helen Hughes. Okres rządów dyktatury wojskowej dzieli się na różne części. Lata 1973–1976 to okres, w którym wiele osób straciło życie, inni zaginęli bez wieści. W kościelnym magazynie „Revista Solidaridad” drukowano wtedy listę zaginionych osób. Prezentowano zdjęcia ocalonych. Kiedy się jednak przyjrzeć wspólnej pamięci wizualnej, widać, że zdarza się, iż historia pozostawia nas z jednym istotnym zdjęciem, które przebiło się do szerszej świadomości. W Chile istnieje może 10 takich zdjęć, które dokumentują okres wojskowego zamachu stanu. Część fotografów, którzy przybyli do Chile w latach 80., stwierdziła, że fotografia prasowa w Chile nie jest fotografią autorską. To dokumentacja. Nie zgadzam się z tym. Rozpoczęłam badania, w których starałam się skupić na różnych tematach tamtych czasów. Nie tylko na tym, co działo się na ulicach, ale również i na codziennym prywatnym życiu, na życiu artystycznym. Interesowała mnie fotografia kobieca. To znaczy przede wszystkim sam fakt, że kobiety w ogóle fotografowały – nie chodziło mi o porównywanie treści fotografii robionych przez mężczyzn i kobiety. Z pewnością się różnią. Na przykład Helen Hughes, fotografując, pracowała z dziećmi albo robiła zdjęcia w stołówce dla ubogich.
-
-
-
Do jakich doszłaś wniosków?
-
Sądzę, że wiele z nich nie odnalazło się w nowej rzeczywistości po czasach dyktatury wojskowej. Część skupiła się na życiu rodzinnym. To smutne, że te kobiety pracowały w latach 70. i 80., a obecnie nikt nie pamięta o ich twórczości. Myśląc o wizualnej pamięci historycznej, można powiedzieć, że istnieje tylko jednostronna pamięć. Dlatego album Visible/Invisible, Three Photographers During the Dictatorship (2012) prezentuje fotografie tych trzech kobiet. W kolejnym albumie, który planuję, chciałabym zaprezentować kolejne trzy fotografki. Popatrz, to jest na przykład zdjęcie uśmiechniętych kobiet wspierających Pinocheta. Uważam, że powinniśmy mówić również i o tej stronie historii Chile. A tu widzisz ten pierwszy protest, który wydaje się wręcz zabawny. Starałam się wybierać zdjęcia przepełnione melancholią. Sądzę, że to ważne, żeby zachowały się fotografie odnoszące się nie tylko do tego, co działo się na ulicach. W tej chwili w Chile mają miejsce liczne protesty i demonstracje. Studenci strajkują na uniwersytetach. Nauczyciele fotografii to mężczyźni, którzy pracowali w latach 80., fotografując zamieszki na ulicach. Tak więc podczas obecnych protestów młodzi fotografowie odnosząc się do czasów junty wojskowej, również najczęściej fotografują ulice. Uważam, że to nie jest właściwe. Powinno się robić więcej różnorodnych zdjęć odnoszących się do teraźniejszych problemów w Chile. Ważne, by pokazać, że tamte czasy cechowała różnorodność, że powstawały różne prace. Helen Hughes pracowała z matkami zaginionych osób. To ważne, co działo się poza sceną polityczną. Mieliśmy dyktaturę, ale życie toczyło się nieprzerwanie. Ważne jest również to, że zdjęcia, o których mówimy, nie były pokazywane w latach 80., wchodzą do obiegu dopiero teraz. Na początku lat 80. wiele osób zaczęło fotografować ulicę i Nelly Richard odnosi się do tego faktu, twierdząc, że jest to po prostu fotografia prasowa. Autor nie istnieje. Może w kontekście akurat tego okresu to rzeczywiście prawda. Te zdjęcia są podobne, ale fotografowie tworzyli też własne spojrzenie na wydarzenia w Chile i w tym sensie każde zdjęcie jest autorską kreacją.
-
-
-
Poza próbą odbudowania wizualnej pamięci okresu dyktatury Pinocheta, czym jeszcze się zajmujesz?
-
Jestem także wydawcą. Prezentuję fotografię młodego chilijskiego pokolenia z okresu transformacji i posttransformacji. Jest ona przeciwieństwem fotografii historycznej z lat 80. Ci twórcy skupiają się na życiu codziennym, na detalach, pracach biograficznych itd. Wiele osób nie chce myśleć o politycznej przeszłości. Uważam, że to jednak ważne, by zdjęcia zostały włączone do publicznego obiegu od razu, gdy fotograf jest młody, a nie 20 lat później. Jako kuratorka staram się tworzyć w jakiejś części historię chilijskiej fotografii. Również, jeśli twórczość młodych fotografów dokumentalnych i prasowych nie zostanie zaprezentowana w muzeum, nie jest ona uznawana za twórczość autorską. Dlatego organizuję wystawy, prezentując ich prace. Być może tu w Europie ten problem jest mniejszy, bo macie dłuższą historię, ale fotografia prasowa w Chile często nie jest postrzegana jako autorska. Obecnie pracuję również nad tekstem, który mówi o tym, co zmieniło się w Chile po trzęsieniu ziemi (2010 rok), oraz teraźniejszym ruchu społecznym. W tym momencie wszystko się zmienia. Powstaje wiele fotograficznych produkcji portretujących nową społeczną i polityczną problematykę w Chile. Przyglądanie się transformacjom zachodzącym w ciągu ostatnich 3 lat, po trzęsieniu ziemi, przejęciu władzy przez rząd prawicowy oraz aktywizacji ruchów studenckich, jest ogromnie ciekawe. W pewnym sensie fotografia stała się bardziej polityczna, zaangażowana, krytyczna, podobnie jak w latach 80.
-
-
-
A czym się zajmujesz podczas dwumiesięcznej rezydencji w Studiu Warszawa?
-
Planuję badania nad polską fotografią okresu transformacji. Czyli od roku 1989 do momentu obecnego. Spotykam się ze współczesnymi fotografami, rozmawiamy o tym. W przyszłym roku chciałabym zorganizować wystawę polskiej fotografii w Museum of Contemporary Art w Santiago. Ale moje plany nie są jeszcze skonkretyzowane. Potrzebuję czasu.
-
-
-
Rozmowa przeprowadzona podczas rezydencji Montserrat Rojas Corradi w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w 2012 roku.