Archipelag Palestyna

Bogna Świątkowska o rezydencjach w ramach projektu Codzienne formy oporu

Kiedy wjeżdżamy na teren Palestyny, a właściwie tego skomplikowanego tworu, jakim jest Autonomia Palestyńska, stajemy się na wielu poziomach bezbronni. Nie dlatego, że izraelska armia okupuje i kontroluje militarnie i ekonomicznie większość palestyńskiego terytorium, i nie dlatego, że mur separacyjny jest obrazą dla marzeń o świecie, w którym nie ma miejsca na dyskryminację i łamanie praw człowieka. Współczesna forma kolonializmu doskonali tu swoje przebiegłe formy, a uświadomienie sobie, że jesteśmy uwikłani – wbrew swojej woli – w wielką machinę przyzwalania na sytuację, w której znajdują się Palestyńczycy, jest przygnębiająca.

Po raz pierwszy byłam w Ramallah w 1992 roku. Nie było jeszcze wtedy ani Autonomii Palestyńskiej, ani muru wzniesionego przez Izrael rękami słabo opłacanych palestyńskich robotników, ani postanowień z Oslo, gdzie w 1993 roku zawarto porozumienie, które miało problemy palestyńsko-izraelskie rozwiązywać, a jeszcze tylko ich dodało[1]. Do Ramallah, wtedy niewielkiej miejscowości, malowniczo położonej na wzgórzach Zachodniego Brzegu Jordanu, jechało się z Jerozolimy sześciodrzwiowym mercedesem taksówką – skrzyżowaniem samochodu będącego symbolem komfortu z autobusem. Samochody stały w rzędzie przed Bramą Damasceńską, którą pielgrzymki wiernych z całego świata wchodzą w uliczki starego miasta. Podróż trwała krótko – w końcu to tylko 16 kilometrów w linii prostej.

Dziś pokonanie tego dystansu zabiera w najlepszym wypadku ponad godzinę, w najgorszym cały dzień. Droga, kiedyś prosta, została zablokowana; nowa wije się i kluczy. Trzeba przedostać się przez niesławny checkpoint Qalandiya, główny punkt graniczny, ustanowiony przez Izrael. Służy do kontrolowania mobilności Palestyńczyków, ich dostępu do Jerozolimy, uważanej za stolicę przez oba kraje. Jest narzędziem demonstracji militarnej przewagi Izraela. Służy także do zniechęcania obcokrajowców do podróżowania na terytorium Palestyny. Wielkie tablice w kilku językach ostrzegają, że to niebezpieczne i grozi utratą życia.

Za murem zaczyna się inny świat, niepasujący ani do stereotypów, jakie przez lata napięć w tym regionie stworzyły media koncentrujące się na momentach eskalacji konfliktu, ani do narracji, którą tworzy Izrael, starając się uzasadnić swoje postępowanie wobec Palestyńczyków. Nic nie jest tu proste ani oczywiste, wszystko ma swoją skomplikowaną, gęstą historię, zbudowaną z ambicji przywódców większego i mniejszego formatu, opisywanych od czasów biblijnych, znanych z wielkich narracji religijnych. Przede wszystkim jednak jest historią mieszkających tu ludzi, a także milionów uchodźców, którzy od Nakby,[2] czyli od 1948 roku, żyją rozproszeni po całym świecie, egzystują w kilkudziesięciu obozach dla uchodźców, rozlokowanych w różnych krajach Bliskiego Wschodu, także na terenie Palestyny.

Jakoś trzeba sobie radzić w tej rzeczywistości – żyje się z dnia na dzień, przyszłość jest niepewna, planowanie nie ma sensu. Wykształcają się narzędzia życia społecznego, które oswajają nienormalność i tymczasowość. Opór wobec dokuczliwych form opresji odbywa się na wszystkie możliwe sposoby. Te, które są praktykowane w mikroskali, w najprostszych czynnościach dnia codziennego, powstają naturalnie i zakorzeniają się w życiu społecznym jako ważne dla tożsamości, godności, dla nadziei.

Dostrzeganie tych praktyk – pieśni śpiewanych przez uchodźców, odnawianie relacji z ziemią, odkrywanie siły, jaką daje troska o rośliny, moc każdego posiłku przygotowanego z miłością – jest obszarem zainteresowania sztuki. W takiej rzeczywistości uśmiech jest praktyką oporu, niezgodą na poddanie się.

Palestyna dziś to kurczący się archipelag. Nieprzerwana ekspansja Izraela i zagarnięcia coraz to nowych terenów pod osiedla żydowskich osadników odbywają się mimo protestów opinii międzynarodowej, akcji bojkotowania produktów izraelskich, mimo reportaży obnażających mechanizmy niegasnącego konfliktu, w którym tkwi ten region.

Wyzwolenie od poczucia niepewności i tymczasowości jest dziś wspólnym pragnieniem mieszkańców całego świata. Narastający chaos, spowodowany działaniami nieodpowiedzialnych polityków, wybieranych w wyniku stosowania demokratycznych procedur, zbliżająca się katastrofa klimatyczna, wybuchające w różnych regionach protesty antyrządowe, rosnące w siłę radykalizmy produkują niepewność, której doświadczanie łączy mieszkańców wszystkich kontynentów. W dzisiejszej Palestynie skupiają się zarówno wszystkie kryzysy, które mogą formować naszą przyszłość – z ogromnym kryzysem dostępu do wody pitnej na czele – jak i wszystkie wspaniałe przykłady ludzkiej solidarności, dobra, sposobów obejścia tego, co destrukcyjne, wytworzenia praktyk, które przywrócą to, co najlepsze w ludzkiej aktywności.

Próby wyobrażania sobie przyszłości są często niespektakularnymi praktykami. Artyści znakomicie potrafią je zidentyfikować, a następnie wyeksponować, dać widzialność i poddać debacie publicznej. I to właśnie jest niewątpliwą siłą działań artystycznych podjętych w ramach Codziennych form oporu. Ujawniając palestyńską codzienność, dają nam narzędzia do pisania scenariuszy dla, ciągle będącej w zasięgu naszych możliwości, mądrzejszej przyszłości.

 

 

  • [1]
    • Wzajemne uznanie Izraela i Organizacji Wyzwolenia Palestyny zawarte w 1993 roku w Oslo, które miało stanowić fundament procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Jest podstawą prawną istnienia Autonomii Palestyńskiej, a jednocześnie podziału terytorium na trzy strefy: A – obejmującą większe miasta Zachodniego Brzegu oraz Strefę Gazy, B – osiedla arabskie objęte militarną kontrolą Izraela, i C – osiedla izraelskie i tereny pod całkowitą kontrolą Izraela.
  • [2] Nakba
    • w języku arabskim katastrofa, zapoczątkowana wycofaniem się wojsk brytyjskich z terytorium Palestyny i wypędzeniem przez Izrael Palestyńczyków z terenów, na których na mocy rezolucji 181 ONZ w 1948 roku zostało powołane państwo Izrael.

Fotografia: Witek Orski Bez tytułu 2019.

Archipelag Palestyna